sobota, 2 marca 2013

6. What do you want?



Justin

                Jechałem po Ebony, aby zabrać ją na kolację, na którą się umówiliśmy. Wszystko miałem już gotowe i zaplanowane. Ubrany byłem praktycznie na czarno, ale tak było seksownie. Dopiero, co wyjechałem, ponieważ miałem jeszcze czas. Zadowolony nie zauważyłem auta, które zaczęło jechać prosto na mnie. Nie wiedziałem, co robić, więc w ostatniej sekundzie skręciłem w lewo. Tamten samochód zatrzymał się obok. Po chwili wysiadło z niego dwóch facetów. Również opuściłem swój wóz, ponieważ wiedziałem już, co się święci. Oparłem się o maskę a oni podeszli do mnie.
- No proszę nie myślałem, że to aż taki gówniarz. I on niby dobrze jeździ? – powiedział jeden z nich.
- Zaraz się przekonamy czy jest taki dobry jak uważali w Atlancie – odpowiedział drugi ze śmiechem.
- Czego ode mnie chcecie? – warknąłem zły. Zacisnąłem ręce w pięści, ponieważ nie mogłem już wytrzymać.
- Dowiedzieliśmy się, że koleś, który w Atlancie pokonał kilka dobrych osób przeprowadził się do naszego miasta no to chcieliśmy zobaczyć jak sobie radzi – wytłumaczył napakowany. Był ode mnie wyższy o głowę a jego ciało składało się chyba z samych mięśni. Po sposobie jego wypowiedzi i zachowaniu można było zauważyć, że nie należy do najmądrzejszych.
- Nie mam teraz czasu na wyścigi – syknąłem ze złością a oni zaczęli się śmiać. Po chwili poczułem uderzenie z pięści w twarz. Nie spodziewałem się tego a więc gwałtownie upadłem na ciepły asfalt. Facet złożył jeszcze kilka ciosów na mojej twarzy, po czym skopał moją klatkę piersiową i co tylko się dało.
- Widzimy się w sobotę albo Twoja mamuśka i dziewczyna oberwą tak samo jak Ty. Chociaż w sumie wolałbym przetestować je w inny sposób – powiedział szydząc sobie ze mnie. Próbowałem się podnieść, aby przywalić mu za to, co powiedział, ale nie miałem siły, aby się ruszyć.
- Spodziewaj się wiadomości z adresem i godziną spotkania – dodał drugi z duetu, po czym usłyszałem jak odjeżdżają. Powoli wstałem na nogi trzymając się maski samochodu, aby nie upaść. Resztkami sił doszedłem do drzwi i wgramoliłem się na siedzenie. Oparłem głowę o zagłówek, po czym ze złością przywaliłem w kierownicę. Byłem spóźniony ponad godzinę oraz miałem kilka nieodebranych połączeń od Ebony. Nie miałem nawet siły, aby ją przeprosić. Spojrzałem do lusterka, w którym ujrzałem, że krwawię, mam rozcięty polik oraz wargę. Nie wspomnę nawet o tym jak bardzo bolały mnie obite żebra. Resztkami sił pojechałem do domu.
Doczołgałem się do drzwi wejściowych, po czym bezbronnie ległem na kanapie. Nie mogłem wziąć porządnego oddechu. Spojrzałem na stół, na którym leżało jedzenie, które przygotowałem. Wiedziałem, że ją zawiodłem nie przyjeżdżając, ale naprawdę nie spodziewałem się, że ktoś mnie zaatakuje. Po chwili momentalnie, lecz z wielkim bólem odpłynąłem do krainy Morfeusza.

Ebony

Nad ranem nie miałam ochoty na wyjście z łóżka. Byłam zawiedziona i tym bardziej nie chciałam spotkać Justina w szkole. Nie chciałam wiedzieć, co było tak ważne, że nie mógł mi chociażby odpisać, dlaczego nie przyjechał. Ale próbowałam się nie gniewać, ponieważ może coś się stało lub miał ważniejsze sprawy na głowie.
Był piątek, co jeszcze bardziej zniechęcało mnie do nauki. Po chwili do mojego pokoju weszła zmachana mama.
- Ebony, dlaczego nie idziesz do szkoły!? – uniosła się, na co ja westchnęłam.
- Mamuś źle się czuję. Nie mam dziś nic ważnego a poza tym nawet bym się niczego nie nauczyła, bo nie potrafię się skupić. Proszę mogę zostać? – próbowałam ją przebłagać.
- Możesz, ale żeby mi to było pierwszy i ostatni raz! – pogroziła mi. Pierwszy raz tak szybko zgodziła się na moją propozycję zostania w domu. Uśmiechnęłam się a ona opuściła pomieszczenie.
Do południa chodziłam po domu obijając się. Miałam na sobie szare spodnie dresowe i luźną bluzkę. Nie miałam siły na nic. 
Około piętnastej ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi wejściowych. Na początku myślałam, że może to Davis przyszła do mnie po szkole, lecz otwierając drzwi okazało się, że strasznie się myliłam.
- Wejdź – powiedziałam wpuszczając Biebera do środka. Odwróciłam się a chłopak ściągnął kaptur, który do tej pory zakrywał jego twarz. Chciałam spojrzeć mu w oczy, lecz przeraziłam się widząc rany na jego twarzy. – Matko Justin, co ci się stało!?
Podeszłam do niego, po czym przejechałam opuszkiem palca po jego policzku, który był rozcięty. Do tego miał podbite oko, również jego warga nie wyglądała zbyt ciekawie.
- Mogę? – zapytałam łapiąc za koniec jego koszulki. On pokiwał głową twierdząco. Uniosłam, więc lekko czarny T-shirt, który miał na sobie. Oprócz pięknie umięśnionego ciała ujrzałam również mnóstwo ogromnych siniaków. – Co ci się stało? – powtórzyłam swoje pytanie.
- Nie mogę ci powiedzieć dla Twojego bezpieczeństwa. Ale to nic groźnego. obiecuję, że nic mi się nie stanie – szepnął zachrypniętym głosem. Podeszłam jeszcze bliżej niego i bez pytania wtuliłam się w jego klatkę piersiową a on objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Uważaj na siebie, dobrze? I nie rób żadnych głupot – wymruczałam w jego tors zmartwiona. – I na drugi raz mów mi, jeżeli coś się dzieje. W końcu jestem twoją koleżanką prawda?
- Jesteś kimś więcej niż koleżanką – wyszeptał ledwo słyszalnie. – Przepraszam za wczoraj, jeżeli masz ochotę to możemy zjeść razem kolację dzisiaj.
- Z miłą chęcią – odpowiedziałam a na jego twarzy w końcu pojawił się uśmiech.
- Przyjadę o osiemnastej, obiecuję – powiedział kierując się do wyjścia. – Do zobaczenia.
- Pa – pożegnaliśmy się a po chwili chłopaka już nie było. Przejęłam się tym, co przed chwilą zobaczyłam, ale mam nadzieję, że będzie na siebie uważał.


O osiemnastej trzydzieści byliśmy już w domu Justina. Jego mamy znów nie było, więc mieliśmy cały dom do swojej dyspozycji. W salonie na podłodze znajdował się rozłożony koc a wokół niego pełno poduszek. Na stoliku stały napoje i różne przekąski. Ja poszłam usiąść a Justin wybrał się do kuchni.
- Smacznego – powiedział po chwili podając mi talerz wypełniony lasagne. Uśmiechnęłam się do niego.
- Wygląda pysznie – odpowiedziałam, gdy Bieber zajął miejsce obok mnie. Zaczęliśmy jeść. – Opowiedz mi coś o sobie – poprosił po chwili.
- Nie wiem czy mam co. Mieszkam w LA, mam młodszego brata i codziennie chodzę do szkoły. A i jakiś czas temu poznałam takiego jednego chłopaka, o którego strasznie się martwię, bo ktoś go pobił – udzieliłam odpowiedzi na jego prośbę a on uśmiechnął się lekko. Odłożyłam swój talerz na stolik, ponieważ już zjadłam. Chłopak postąpił tak samo. – Teraz ty mi o sobie opowiedz.
- Mam na imię Justin i moje życie strasznie się zmieniło odkąd się tu przeprowadziłem – powiedział z uśmiechem. – Ale bardzo się cieszę, bo poznałem wspaniałą dziewczynę.
- Naprawdę? Jak się nazywa?! – zaczęłam się śmiać.
- Ebony Crawford – odpowiedział całkiem poważnie, po czym przybliżył się do mnie. Jego oczy spojrzały na moje usta. Oblizał wargi i zaczął coraz bardziej zbliżać twarz ku mojej. Pip pip. Jego telefon wydał odgłos przychodzącej wiadomości, lecz on nie zwrócił nawet na to uwagi. W tym samym momencie poczułam jego wilgotne wargi na swoich ustach. Złapał moją twarz w swoje dłonie. Gdy pocałunek dobiegł końca on uśmiechnął się szeroko. To było tak niespodziewane i zaskakujące, że nie wiedziałam nawet, co mam zrobić. W ostateczności przytuliłam się do niego a on objął mnie ramieniem. Poczułam jak składa pocałunek na moich włosach a następnie odczytuje wiadomość, którą dostał. Ten wieczór nie mógł być lepszy.  

Justin

W nawigacji wpisałem adres starych magazynów, do których miałem się skierować. Podczas wczorajszego wieczoru dostałem wiadomość z miejscem i godziną ‘spotkania’. Jechałem trochę nie spokojny. Nie wiedziałem, czego tak naprawdę mam się spodziewać. Przecież to byli zwykli narwańcy, którzy ścigali się dla pieniędzy. Choć nie byłem do końca pewien, kto za tym stał. Poza tym moja duma nie pozwalała mi na zignorowanie tego zwłaszcza, że te dwa typy mi groziły. Musiałem pokazać, co potrafię a może wtedy oni daliby mi spokój.
Co, jak co ale Bieber podejmował się każdego rzuconego mu wyzwania.
Zajechałem na miejsce. Po chwili ujrzałem granatowy samochód. O jego maskę oparty był chłopak ubrany cały na czarno, silny i wysoki. Obok niego stali dwaj pomocnicy, których jakiś czas temu poznałem.
Wysiadłem z wozu.                                                             
- Cieszę się, że się stawiłeś – powiedział facet, którego pierwszy raz widziałem. Wsadziłem ręce do kieszeni, po czym stanąłem w bezpiecznej odległości od niego.
- Czego ode mnie chcesz? – warknąłem podirytowany całą tą sytuacją. On zaśmiał się.
- Chcę tylko żebyś pokazał mi, co potrafisz – odparł a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Prychnąłem, po czym skierowałem się z powrotem do wozu. – Widzimy się na końcu tej drogi.
Spojrzałem w stronę, którą wskazywał. Trasa była prosta, na jej końcu znajdowała ściana jednego z budynków. Nie było nic trudnego - kwestia w tym, który pierwszy dojedzie na ‘metę’. A żeby wygrać trzeba było dobrze się rozpędzić, co wiązało się z pewnym ryzykiem.
Moja adrenalina skoczyła momentalnie do góry, gdy tylko ruszyłem. Chciałem tylko dojechać, jako pierwszy, pokazać jak sobie radzę żeby dali mi spokój.
W pewnym momencie przed moimi oczami pojawiła się twarz Ebony. Jej duże ciemne oczy patrzyły na mnie z taką troską. Martwiła się o mnie? W tej chwili uświadomiłem sobie, że mi na niej zależało. Nie chodziło o to żeby z nią być. po prostu była dla mnie ważna i nie chciałem, aby działa jej się jakakolwiek krzywda. Chciałem być zawsze przy niej, aby czuła się bezpieczna i miała we mnie wsparcie. Tak krótko ją znam a tyle dla mnie znaczy.
- Nieźle sobie radzisz. Poleciłbym cię kilku wpływowym ludziom i zgarniałbyś niezłą kaskę za wygrane wyścigi… - zaproponował po skończonym wyścigu, lecz nie zdążył dokończyć, ponieważ mu przerwałem.
- Nie skorzystam – odpowiedziałem, na co on parsknął śmiechem. Wsiadłem z powrotem do mojego wozu, lecz nie mogłem odjechać, ponieważ facet zapukał w moje okno. Uchyliłem je.
- Będę miał cię na oku – szepnął niby groźne. Nie poświęcając mu więcej czasu odjechałem z tego miejsca.
Skierowałem się na drugi koniec miasta do domu Ebony. Był weekend, na zegarku wybiła trzynasta, więc postanowiłem się z nią spotkać. Miałem nadzieję, że ją tam zastanę.
- Dzień dobry, jest może Ebony? – zapytałem trochę zestresowany, gdy w drzwiach wejściowych ujrzałem starszą kobietę. Miała one czarne włosy i piwne oczy.
- Tak, proszę. Ona chyba jeszcze śpi, ale idź ją obudź – powiedziała z uśmiechem, po czym wpuściła mnie do środka. Bez słowa skierowałem się na górę. Po cichu wszedłem do pokoju, w którym zastałem rozwaloną na całe łóżko Crawford. Spała ubrana w fioletową piżamkę, której krótkie spodenki kolejny raz podkreślały jej nogi.
- Ebony wstawaj, już późno – szepnąłem siadając obok niej. Dziewczyna ani drgnęła. Poruszałem jej ramieniem lekko a ona powolnie otworzyła oczy. Gdy zobaczyła, że to ja ją budzę zerwała się gwałtownie.
- Justin, co ty tutaj robisz? – spytała zdziwiona, na co ja uśmiechnąłem się.
- Przyszedłem żeby cię porwać – odpowiedziałem, na co ona pokiwała głową z dezaprobatą, po czym opadła z powrotem na poduszkę. Położyłem się na niej i zacząłem ją gilgotać, aby nie spała.
- Dobra daj mi dziesięć minut i będę gotowa – powiedziała wychodząc z łóżka, na co ja przytaknąłem zadowolony.

 ~*~

Zgodnie z obietnicą jest nowy rozdział :) 
 Propozycję, dlaczego Justin nie przyjechał po Ebony miałyście całkiem niezłe, więc mam nadzieję, że nie zawiodłam Was swoją wersją.

Zapraszam do zapoznania się z nowym bohaterem: tu.



9 komentarzy:

  1. Boskiiiiiiii pocalowali sie :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej. No i kim jest ten koleś, co? Justin+Ebony awwww *_* Ten rozdział mi się na prawdę podobał, z jednym ALE. A mianowicie - musisz bardziej opisać emocje i uczucia głównych bohaterów, żebyśmy mogli sobie to wszystko bardziej wyobrazić. No i rozdział troszkę za krótki. Ale poza tym jest jak najbardziej okej i Cię chwalę :) CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NN :) / jeżeli chcesz to wpadnij do mnie, będzie mi miło needtheend.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. może chce jej pokazać jakieś wyjątkowe miejsce ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie akcja się rozwija. Nie sądziłam i nawet nie myślałam, że to właśnie przez to Justin nie pojawi się u Ebony. Podoba mi się coraz bardziej te opowiadanie, to w jaki sposób opisujesz przeżycia i uczucia bohaterów. Również spodobało mi się to, że zaczęli się zbliżać do siebie. Nic dodać, nic ująć. Nie mam się do czego przyczepić ;) Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział i będzie również tak dobry jak ten. Jestem dumna i szczęśliwa, że zaczęłam ten blog czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super opowiadanie :) Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy :) Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale supeeeer *.* pocalowali sie *.* dobra dobra juz sie nie rozczulam hahah. nie no ale szkods mi bylo Ebony przez ten czas jak nie wiedziala dlaczego nie przyjechal... no i wazne ze jak narazie nikomu nic sie nie stalo. misue taka wersja baaardzo podoba <3 jak zawsze z niecierpliwoscia czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. suuper :* czekam na nexta. :)

    @biebergirl_001

    http://becauseofyou-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. A co z jego karierą itd. ? Nikt tutaj nie zna Justinaa ? On nie śpiewa ? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U góry w zakładce "About" jest wyraźnie napisane, że w tym opowiadaniu Justin nie jest popularny. Po prostu użyłam jego nazwiska i wyglądu :)

      Usuń