piątek, 8 marca 2013

7. You are important to me, remember.




Ebony

                     Siedzieliśmy na ławce w parku a rozmowa kleiła nam się tak po prostu, chociaż gadaliśmy o głupotach. Justin, co chwilę uśmiechał się do mnie. Jego uśmiech był zniewalający. Od razu zapominałam o całym świecie, gdy na ustach chłopaka pojawił się, choć maleńki uśmieszek.
- A umiesz tak zrobić? – usłyszałam a ten pokazał mi swój język i rządek białych zębów. Poruszał śmiesznie językiem, na co ja parsknęłam śmiechem. Chciałam, aby ten dzień się nie kończył. Chciałam jak najwięcej czasu spędzać w jego towarzystwie, ponieważ czułam się wtedy tak beztrosko.
- Muszę zadzwonić, poczekaj tu – powiedział, na co ja pokiwałam głową twierdząco. Wystawiłam buzię ku słońcu a on oddalił się. Po chwili jednak spojrzałam na niego. Rozmawiał z kimś jednocześnie paląc papierosa. Zdziwiłam się, bo nie wiedziałam, że chłopak pali. Ale nie przeszkadzało mi to. To jego wybór.
Podeszłam do niego od tyłu. Nie wiedziałam, co zrobić, więc po prostu przytuliłam się do niego. On zgasił fajkę, po czym odwrócił się tak, że teraz przytulałam jego bok. Objął mnie ramieniem cały czas rozmawiając przez komórkę. Chyba prowadził rozmowę z mamą, bynajmniej tak mi się wydaje.
- Jedziemy do mnie? – zapytał, gdy tylko się rozłączył. Pokiwałam kolejny raz głową na znak zgody. Justin złapał moją dłoń, po czym skierowaliśmy się do jego samochodu.
- Gdzie się wybieramy? – zadałam pytanie, gdy ruszyliśmy, ponieważ wcale nie jechaliśmy w kierunku ulicy, na której mieszka. On tylko uśmiechnął się oraz puścił mi oczko. – No weź! - powiedziałam zbulwersowana, na co on się zaśmiał.
- Najpierw pojedziemy do Ciebie żebyś mogła zabrać swoje ciuchy a potem jedziemy do mnie – wyjaśnił mi po chwili, bo zobaczył, że udałam, iż jestem obrażona. Spojrzałam na niego zdziwiona a on kolejny raz się zaśmiał. Pomińmy też fakt, że jechał do mojego domu naokoło. To po prostu trzeba być Justinem.
- Przecież moi rodzice w życiu nie puszczą mnie do jakiegoś niewyżytego chłopaka na noc – prychnęłam, na co on spojrzał na mnie groźnie.
- Ja ich przekonam – odparł a na jego twarzy zagościł cwaniacki uśmieszek. Nim się obejrzałam staliśmy w salonie mojego domu a Justin bajerował moich rodziców, jacy to my będziemy grzeczni. Nie wiedziałam, co mam zrobić wiec stanęłam obok niego zażenowana całą tą sytuacją. Moi rodzice uwierzyliby mu we wszystko!
Wieczorem siedzieliśmy na łóżku Biebera pod ogromną kołdrą. Śmialiśmy się, co chwilę i żartowaliśmy. Spojrzałam na niego, chciałam mu się przyglądnąć, ale on nie pozwolił mi na to, ponieważ szybko przeniósł wzrok na telewizor.
- Może coś oglądniemy? – zaproponował, na co przytaknęłam. Usiedliśmy wiec na dywanie i oparliśmy się o łóżko abyśmy mieli więcej miejsca. Z ogromną paczką chipsów zaczęliśmy oglądać film.
- Justin! – klepnęłam chłopaka, gdy ten po chwili zasnął. Mieliśmy oglądać a ten uciął sobie drzemkę. Bez słowa spojrzał na mnie czekoladowymi tęczówkami, po czym zbliżył się i z uśmiechem pocałował mnie w policzek. – Idziemy spać? – zapytałam widząc, że jest już zmęczony.
Chłopak momentalnie wylądował w łóżku i przykrył się kołdrą po same uszy. Spojrzałam na niego rozśmieszona. Poklepał miejsce obok siebie, co miało zaprosić mnie do niego. Udawałam, że nie zależy mi na spaniu z nim, lecz z miłą chęcią spędziłabym z nim tak cały dzień. Oh tak.
- No wskakuj – powiedział ziewając cicho i uśmiechając się do mnie szeroko.
- Nie będę spała z Tobą w jednym łóżku! – zaprzeczyłam, na co on zaczął się śmiać.
- Oj no chodź – powiedział a uśmiech nie schodził z jego ust. Westchnęłam bezsilnie. Weszłam do łóżka. Położyłam się tyłem do niego, przykryłam kołdrą a po chwili poczułam jak jego ręka ląduje na moim pasie.

-Poniedziałek-

W drodze do szkoły oczywiście nie obyło się bez plotkowania z Ivy. Opowiadałyśmy sobie, co robiłyśmy przez weekend, choć tak naprawdę temat zszedł w kierunku Justina.
Wchodząc na pierwszą lekcję zauważyłam, że Bieber jest nieobecny. Zdziwiło mnie to trochę, ponieważ jeszcze w sobotę chłopak rozmawiał ze mną na ten temat i mówił, że będzie w szkole. Nie pisałam jednak do niego, ponieważ może nadzwyczajnie w świecie zaspał.
Po skończeniu czwartej lekcji, przed WF dostałam wiadomość. Odblokowałam telefon pośpiesznie, gdy ujrzałam imię szatyna na moim wyświetlaczu.

„Musisz się wymknąć z lekcji, to ważne. Czekam przed szkołą. Proszę.” 

Szłam głównym korytarzem. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona wiadomością, którą dostałam od Biebera i nie, co poddenerwowana. Gdy znalazłam się już przy drzwiach pchnęłam je mocno a do moich płuc doleciał zapach świeżego powietrza. W oddali zauważyłam czarne Camaro chłopaka. Opuszczając posesję usłyszałam dzwonek oznajmiający uczniom początek piątej lekcji.
- Co się stało? – zapytałam zajmując miejsce pasażera. Justin siedział zdenerwowany, ręce miał zaciśnięte na kierownicy a głowę schowaną gdzieś w czerni kaptura. Po chwili ściągnął go jednak, po czym przeniósł wzrok na mnie. Tym razem w jego spojrzeniu nie było już szczęścia, jego twarz nie uśmiechała się. Był czymś zdenerwowany.
- Rano jak szłaś do szkoły zauważyłaś coś niepokojącego? – spytał a ja zdziwiona pokiwałam głową przecząco. – Żadnych podejrzanych osób, nie śledził cię nikt? Nie jechał za tobą?
- Justin, co się dzieje? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie, ponieważ ta sytuacja zaczęła mnie przerażać. Chłopak wypuścił powoli powietrze przez zaciśnięte wargi.
- Przez jakiś czas nie możemy się spotykać, muszę wyjaśnić parę spraw – wymruczał jakby w ogóle nie zwracając uwagi na to, że się martwiłam. W tym momencie romantyczna bańka jeszcze z przed kilku dni prysła.
- Możesz mi… - zaczęłam, lecz przerwał mi od razu.
- Prawdopodobnie przez swój charakter wpakowałem się jak zwykle w coś głupiego i teraz oni wplątali w to też ciebie. Zależy mi na tobie, chcę cię ochronić, więc dla twojego bezpieczeństwa nie możemy się teraz widywać – wyjaśnił przysuwając lekko twarz ku mojej.
- O co chodzi? Z kim ty się zadajesz? Możesz mi powiedzieć, co się dzieje? – zestresowana zaczęłam zadawać bezsensowne pytania, ale tylko to przychodziło mi aktualnie na myśl. On bez słowa musnął czule mój policzek zostawiając na nim wilgotny ślad jego ust.
- Odwiozę cię do domu – szepnął odpalając silnik. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Czasami tylko któreś z nas zerkało na to drugie. Po chwili zajechaliśmy już na miejsce.
Nie powiedziałam nic, siedziałam ze spuszczoną głową dopóki nie zatrzymaliśmy się na podjeździe. Poczułam jak brązowooki kładzie swoją dłoń na mojej ręce i gładzi ją delikatnie.
- Nie martw się o mnie. Jesteś dla mnie ważna pamiętaj. Jak już to wszystko naprawie to obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię – spojrzałam na niego, na jego czekoladowe oczy i malinowe usta. Kochałam go. W tak krótkim czasie pokochałam obcą mi osobę. Był dla mnie ważny i martwiłam się o niego. Ponieważ był idealny, dobrze się dogadywaliśmy nie mogłam o nim zapomnieć nawet na chwilę. Wysiadłam z wozu a on odprowadził mnie wzrokiem do drzwi. Dopiero, gdy zniknęłam we wnętrzu mieszkania on odjechał.

Justin

Jak ten skurwiel mógł przyjść do mojego domu i rozmawiać z moją własną matką? Co ona i Ebony miały do tego, że nie chciałem startować w wyścigach? Kochałem to. Tą adrenalinę, szybkość, ryzyko. Ale nie chciałem ciągnąć tego tu. Zostawiłem to uzależnienie w Atlancie a jakiś dupek chce mnie w to z powrotem wpakować. Nie pozwolę na to. Nie dojść, że bezkarnie wszedł do mojego domu, gdy mnie nie było to jeszcze...  Ugh! Dlaczego ja mam zawsze takiego pecha w życiu?
Pierwszy raz w życiu byłem przestraszony. Bałem się, bo chłopak zagroził, że Ebony może się coś stać. Musiałem ją chronić przez własną głupotę.
Teraz jeździłem bezsensownie po mieście odwiedzając miejscówki, w których podobno ten cały Dragon najczęściej się pojawiał. Wiem, że było to idiotyczne, ale nic innego mi nie pozostawało.
Powolnym krokiem wszedłem do ciemnego klubu. Wszędzie roznosiły się szary dym, zapach alkoholu oraz zapach starych dziadków, którzy w kącie grali w bilard. Przy stoliku siedziała jakaś para. Gdy tylko przekroczyłem próg budynku wszystkie oczy skierowały się na mnie. Podszedłem do baru jednocześnie ściągając kaptur z głowy.
- Zastałem Dragona? – zapytałem barmana, który zawzięcie czyścił szklankę po whisky. Rozejrzałem się za siebie a on przysunął się do mnie.
- Pojechał przed chwilą na jakąś imprezę w mieście – szepnął. W lokalu słychać było jedynie dźwięk odbijanych od siebie kuli do gry oraz cichą muzykę w tle. Westchnąłem głośno, ponieważ denerwowało mnie ganianie za nim. Barman widząc moje zrezygnowanie wziął do rąk notes i zapisał coś na nim.
- Co to? – mruknąłem spoglądając na karteczkę, którą mi dał.
- Nie masz tego ode mnie – zakomunikował odchodząc. Odwinąłem rulonik, na którym znajdował się jakiś adres. Spojrzałem na faceta ostatni raz, po czym wróciłem do samochodu.

Ebony

Pod wieczór w moim domu pojawiła się stara znajoma - Jasmine. Zakomunikowała, że wybieramy się na imprezę. Choć był to początek tygodnia to nie zaprzeczyłam. Miałam ochotę na wyjście i wypicie, choć jednego kieliszka czegoś mocnego. Może dzięki temu przestałabym myśleć o tym, że z Justinem dzieje się coś złego.
Ubrałam się na luzie. W różową bluzkę i jeansowe spodenki, ponieważ dzisiejszy wieczór był póki, co naprawdę ciepły. 
W kwadrans dojechałyśmy pod pokaźnych rozmiarów dom, który znajdował się prawie, że w centrum miasta a więc rodzice dzisiejszego gospodarza musieli być nieźle nadziani. W środku wcale nie było dużo osób. Było w sam raz. Skierowałyśmy się do salonu gdzie od razu została polana nam wódka. Wypiłam trzy duże kieliszki, po czym poszłam się przejść.
Usiadłam na tarasie. Po chwili ktoś przyłączył się do mnie, lecz nawet nie zwróciłam na to uwagi dopóki ów postać nie postanowiła się odezwać.

Justin

Zajeżdżając pod adres, który dał mi barman ujrzałem samochód, który poszukiwałem. To znaczy, że on tu jest, trafiłem w dziesiątkę. Po chwili wyszedł z domu z jakąś dziewczyną. Szatynka była pijana a on w ręku trzymał dużą butelkę wódki, która opróżniona była już do połowy. Uświadamiając sobie, że skądś ją kojarzę przyglądnąłem się jej bliżej.
- Ebony – syknąłem ze złoszczony. Wysiadłem z wozu nie gasząc nawet silnika. Podszedłem do nich jak najszybciej umiałem jednym ruchem odciągając chłopaka od niej. Crawford spojrzała na mnie zdziwiona. Naprawdę była pijana.
- O proszę, kogo tu mamy – zaśmiał się szatyn. – Chcieliśmy się z koleżanką tylko przejechać. Wiesz miałem zamiar pokazać jej jak prowadzi prawdziwy facet z jajami – zakpił sobie ze mnie. Zacisnąłem pięści ze złości.
- Zostaw ją w spokoju, nie mieszaj jej do tego! – krzyknąłem, ponieważ cała ta sytuacja doprowadzała mnie do szaleństwa. – Poczekaj na mnie w samochodzie – szepnąłem do Ebony a ta posłusznie odeszła.
- Ze mną się nie zadziera. Mogłeś się zgodzić na to, co ci zaproponowałem – odpowiedział z wyższością. Miałem ochotę przywalić mu z całej siły w tą łajdacką twarz, z której cały czas nie schodził uśmiech.
- Nie będę się dla ciebie ścigał, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego – warknąłem, na co on prychnął i skierował się na miejsce kierowcy w swoim samochodzie.
- Jeszcze tego pożałujesz. Następnym razem możesz jej nie uratować – powiedział, po czym kiwnął ręką na pożegnanie. Chłopak odjechał z piskiem opon. Kopiąc z całej siły w nieistniejący obiekt w powietrzu poszedłem do swojego auta, w którym czekała na mnie Ebony.
Wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem na śpiącą szatynkę i nie wiedziałem, co dalej. Musiałem wymyślić jakiś sposób by ją ochronić. Nie mogłem pozwolić żeby przez moją głupotę stała się jej krzywda. Nie darowałbym sobie tego.
Ponieważ na zegarku wybiła już dwudziesta trzecia postanowiłem nie odwodzić jej do domu, lecz zabrać ją do siebie. Jechałem w ciemnościach, w ciszy, w skupieniu. Mogłem pomyśleć nad kilkoma sprawami. I tak nie udało mi się żadnej z nich rozwiązać.
Położyłem ją na swoim łóżku i przykryłem granatową pościelą. Następnie z szafy wziąłem białą koszulkę i szare spodnie dresowe, po czym poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Wykąpany położyłem się spać na podłodze. 


~*~

Na dzisiejszy Dzień Kobiet trochę romantyczny rozdział dla Was :) 
W następnych rozdziałach spodziewajcie się wielu wydarzeń.
Jak myślicie Jason, znany również jako "Dragon" zrobi coś Ebony? I czy Justinowi uda się ją przed nim obronić? 

Jeżeli ktoś jeszcze nie zapoznał się z nowym bohaterem, zapraszam tutaj. 

 

7 komentarzy:

  1. Boski :))))) czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No zaczyna się po maciupeńku rozkręcać. Czekam na newsa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin jest kochany <3 Awwww. No no, chwalę Cię! Jest na prawdę dobrze. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się rozdział :D Justin jest taki kochany i uroczy. To dobrze, że próbuje ją chronić. I że odciągnął tego Dragona od niej . Jestem ciekawa co w dalszych rozdziałach się wydarzy, dlatego z niecierpliwością czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem w trakcie czytania Twojego bloga, wiec narazie nie mogę wypowiedzieć się co do fabuły... ale mogę powiedzieć,że kocham wygląd Twojego bloga. to zdjecie u góry jest PERFECT. I mnie trochę rozśmiesza, bo nawet pod okularami widać jego podniesione jak zawsze do góry brwi ;) no i te rozchylone usta ... :* mm..

    OdpowiedzUsuń
  6. O jezu, o jezu.. To jest niesamowite. Już się normalnie nie mogę doczekać co będzie dalej. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Czy oni nie potrafią zrozumieć, że on nie chce ? Jesteś świetna !
    [justinbieber-clare.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń