Z impetem otworzyłem metalowe drzwi szkolnego budynku. Było
już chyba z dziesięć minut po dzwonku. Nie należałem do osób, które zbytnio
przejmują się opinią w szkole czy ocenami, ale zwrócenie na siebie uwagi całej
klasy nie było mi na rękę. Wyciągnąłem z kieszeni pogiętą kartkę, którą matka
wydrukowała mi wczoraj ze strony internetowej. Był to cudowny plan lekcji. Jako
pierwsza była chemia, całe szczęście znajdowałem się blisko tej nieszczęsnej
klasy.
Swoją drogą opowiem Wam jak się tu znalazłem. Otóż w
Atlancie, w której do tej pory mieszkałem wpadłem w złe środowisko, narobiłem
dużo głupot i powoli zacząłem się staczać w dodatku nikt nie umiał przemówić mi
do rozsądku – bynajmniej taka jest wersja Pattie. Prawda była taka, że po prostu
dobrze się bawiłem a jej to nie pasowało. A więc nie zwlekając dłużej po
feriach przenieśliśmy się tutaj. Dla mnie to prawie jak przeprowadzka na drugi
koniec świata, ale matka twierdziła, że będzie miała pewność, iż nie odnowię
starych kontaktów. Jakby nie patrzeć jej to było zdecydowanie na rękę. Miała
lepszą pracę i kilka koleżaneczek, które tu mieszkały. A ja? Zero znajomości,
zero obeznania w terenie jedyne, co mnie pocieszało to fakt, iż zdążyłem przed
wprowadzeniem się zapoznać z miejscówkami, w których znajdują się ciekawe
‘atrakcje’, ale o tym dowiecie się w swoim czasie.
- O proszę ktoś się spóźnił – powiedziała nauczycielka
siedząca przy biurku, gdy spokojnie wszedłem do pomieszczenia. Spojrzałem na
klasę. Wszyscy siedzieli w parach, w podwójnych ławkach a przed nimi znajdowały
się różne dziwne buteleczki i eksperymenty. Starsza kobieta odchrząknęła, co
chyba miało znaczyć, że miałem jej odpowiedzieć. Rzuciłem jej przepraszające
spojrzenie i uśmiechnąłem się do niej. Bez jakiegokolwiek słowa chciałem zająć
ostatnią ławkę, która niestety okazała się zajęta przez ciemnowłosą dziewczynę.
Dyskretnie rozejrzałem się dookoła, nigdzie indziej nie było miejsca.
Przesunąłem wysokie krzesło, które mocno zaszurało.
Westchnąłem. Zająłem miejsce, podparłem się na łokciach o stół. Czułem, że dziewczyna
cały czas mnie obserwuje. Już miałem odpowiedzieć jej coś wrednego, aby się
odczepiła i przestała, gdy ta bez krępowania wyciągnęła prawą dłoń w moim
kierunku.
- Ivy Davis – przedstawiła się jednocześnie wyszczerzając
swoje zęby. Obróciłem głowę w jej kierunku jak najwolniej mogłem. Przymrużyłem
oczy i spojrzałem na jej twarz. Muszę przyznać, że była ładna. Jednak nie
miałem czasu na podrywanie lasek w szkole to nie było w moim stylu. Wolałem inne miejsca. Nie odpowiedziałem jej, po czym spuściłem głowę w
dół i zacząłem bawić się telefonem. Ona zbita z tropu prychnęła oraz wróciła do
słuchania ‘fascynującej lekcji’.
Po chwili usłyszałem dawno wyczekiwany dzwonek. Zdziwiłem
się, że czas zleciał mi tak szybko. Czym prędzej jednak wstałem z miejsca i nie
zasuwając nawet krzesła skierowałem się do wyjścia. Opuszczając salę słyszałem
jak nauczycielka gada coś o zadaniu domowym. Olałem to.
Kolejne lekcje minęły szybko, lecz już nie tak fajnie.
Okazało się, że w klasie mam chłopaka, który bardzo chce oberwać. Gapił się
cały czas, szeptał coś z koleżkami. Miałem ochotę rozwalić mu tą mordę, ale
póki, co nie wychodziłem z tłumu. Nie wszyscy muszą pierwszego dnia plotkować o
tym NOWYM Bieberze, który spuścił lanie jakiemuś lalusiowi.
Wybiło południe a ja spokojnie mogłem wracać do domu. Od
razu poczułem się lepiej wsiadając do mojego czarnego Camaro. W nim świat był
piękniejszy, ja byłem wolny i nikt zupełnie nikt mi nie przeszkadzał. Po
kilkunastu minutach drogi niechętnie zaparkowałem na podjeździe, po czym
wszedłem do domu. Wszędzie unosił się zapach spaghetti, co znaczy, że matka
wróciła już z pierwszego dnia w nowej pracy. Zamierzałem niezauważony przemknąć
do pokoju na górze, lecz nie udało mi się to, ponieważ tuż przy schodach
rodzicielka zawołała mnie do siebie.
Wiecie, co jedynie mogę powiedzieć na jej temat? To, że była
ze mnie dumna tylko, gdy miałem dobre oceny w szkole lub posprzątałem w domu.
Tak, niestety żadnej z tych jakże fascynujących czynności nie wykonywałem,
dlatego stosunki z matką były, jakie były. W dodatku ona teraz myślała, że
przeprowadzka zmieni mnie na tyle, że i ona będzie mogła zachowywać się jak
idealna mamusia. Niestety to było nie realne.
- Jak w szkole? – zapytała uśmiechając się od ucha do ucha.
Wzruszyłem ramionami ona w tym czasie postawiła przede mną wypełniony obiadem
talerz. Zacząłem nawijać makaron na widelec, a ona zadała kolejne pytanie. – A
jak klasa, nauczyciele?
- Dobrze – odpowiedziałem z pełnymi ustami. A nie mówiłem,
że będzie robiła z siebie teraz przykładną opiekunkę? Jestem geniuszem. Widząc,
że kobieta nie ma mi nic więcej do powiedzenia zabrałem talerz i przeniosłem
się do salonu. Tam włączyłem telewizor, po czym opierając nogi o stół zacząłem
jeść.
Tak o to minął mi cały dzień. Nie miałem nic ciekawszego do
roboty, więc byłem zadowolony, że przynajmniej mi się nie nudziło. Oczywiście
nie było to zbyt rozrywkowe zajęcie – oglądanie telewizji, ale póki, co nikogo
nie znałem, więc nie miałem nawet osoby do towarzystwa. Witajcie, więc w moim
świecie – świecie Justina Biebera.
~*~
Na wstępie chciałabym zadedykować całe to opowiadanie Martynie (Seli), która 'zmusiła' mnie do jego napisania. Bardzo jej za to dziękuję, ponieważ dzięki temu moja wena wróciła :*)
Miło mi też gościć tu wszystkie czytelniczki.
Zapraszam do oglądnięcia zwiastuna, do którego link znajduje się na górze.
Do następnej!
wez no ze dodaj nastepny :3
OdpowiedzUsuńluv. x
Bardzo ciekawy rozdział. Zapowiada się jak wszystkie inne, ale mam nadzieję, że poprowadzisz tego bloga w dość oryginalnym stylu. Jest oczywiście parę błędów interpunkcyjnych, ale nie wymagamy tutaj perfekcji, więc jak na początek jest fajnie. : ) Dziękuję za powiadomienie mnie o nowym rozdziale. Życzę wielu sukcesów i weny . :* pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń@meetmetwotimes
http://www.bieberowestory.blogspot.com
Czyżby. Niegrzeczny Justin:) świetny czekam na nn!
OdpowiedzUsuńTak jak zaprosiłaś tak jestem. Na razie nic się nie dzieje i jest trochę nudno, ale jak wiadomo każdego początki są trudne, a co się za tym niesie niezbyt interesujące. Mam nadzieję, że uda Ci się to rozkręcić bo w Dominikach siła! Tak, zyskałaś u mnie plusa za imię. Błędów nie zauważyłam, choć nie twierdzę, że ich nie ma , ale póki nie widziałam herbatników przez CH lub krótko przez U to jest dobrze. Czekam na kolejny rozdział z nadzieją na rozkręcenie akcji. Zapraszam teraz do mnie na przeczytanie opowiadania z Biebsem, którego 9 rozdział niebawem!
OdpowiedzUsuń@SwagggerLove
Swagggerlove.blogspot.com
P.S. Powiadamiaj mnie na TT z dopiskiem "nr. 20", ponieważ Twój blog ma takowy numer w moich telefonowych notatkach.
Zaprosiłaś mnie, więc oto jestem. na razie nie mogę stwierdzić jakie jest opowiadanie, ale świetnie piszesz i podoba mi się styl twojego pisania. Blog zapowiada się dobrze. Bohaterka ma świetne imię i nigdy się z nim nie spotakałam, co jest dużym plusem ;D
OdpowiedzUsuńinformuj mnie na tt
Usuń@Martyna8902
dobrze się zaczyna, mam nadzieje że będziesz często dodawać rozdziały! xx
OdpowiedzUsuńNice...Mam nadzieję że rozwinie sie jeszcze bardziej. Zapraszam do mnie, czyli Justina jako Jacka....:D http://ride-of-into-the-sunset.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNa wstepie : Ahhh kocham Twoje opowiadania. Nie wazne czy o Ryanie,Shadzie czy Justinie. Wszystkie sa mega. Uwiwlbiam to jak piszesz <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu: fajnie sie zapowiada. Ciekawe co bedzie dalej ? Mam nadzieje ze Justin sie zmieni ale narazie to pierwszy rozdzial ;D czekam na nn ;*
Blueee
Ps.masz moj nr gg wiec mozesz mnie powiadamiac ;)
Nie ważne o kim piszesz a że w ogóle to robisz :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się super, niegrzeczny chłopczyk a tacy są najfajniejsi ;P
Czekam na kolejny! Oby szybko :P
Przyznam szczerze, że nie przepadam za Justinem. Ale Twoje opowiadanie będzie wyjątkiem. Na prawdę się wciagnełam, bo wpaniale piszesz. Buntowniczy Justin, oh!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwościa czekam na następny rozdział.