poniedziałek, 11 lutego 2013

1. How it started.





                Z impetem otworzyłem metalowe drzwi szkolnego budynku. Było już chyba z dziesięć minut po dzwonku. Nie należałem do osób, które zbytnio przejmują się opinią w szkole czy ocenami, ale zwrócenie na siebie uwagi całej klasy nie było mi na rękę. Wyciągnąłem z kieszeni pogiętą kartkę, którą matka wydrukowała mi wczoraj ze strony internetowej. Był to cudowny plan lekcji. Jako pierwsza była chemia, całe szczęście znajdowałem się blisko tej nieszczęsnej klasy.

Swoją drogą opowiem Wam jak się tu znalazłem. Otóż w Atlancie, w której do tej pory mieszkałem wpadłem w złe środowisko, narobiłem dużo głupot i powoli zacząłem się staczać w dodatku nikt nie umiał przemówić mi do rozsądku – bynajmniej taka jest wersja Pattie. Prawda była taka, że po prostu dobrze się bawiłem a jej to nie pasowało. A więc nie zwlekając dłużej po feriach przenieśliśmy się tutaj. Dla mnie to prawie jak przeprowadzka na drugi koniec świata, ale matka twierdziła, że będzie miała pewność, iż nie odnowię starych kontaktów. Jakby nie patrzeć jej to było zdecydowanie na rękę. Miała lepszą pracę i kilka koleżaneczek, które tu mieszkały. A ja? Zero znajomości, zero obeznania w terenie jedyne, co mnie pocieszało to fakt, iż zdążyłem przed wprowadzeniem się zapoznać z miejscówkami, w których znajdują się ciekawe ‘atrakcje’, ale o tym dowiecie się w swoim czasie. 

- O proszę ktoś się spóźnił – powiedziała nauczycielka siedząca przy biurku, gdy spokojnie wszedłem do pomieszczenia. Spojrzałem na klasę. Wszyscy siedzieli w parach, w podwójnych ławkach a przed nimi znajdowały się różne dziwne buteleczki i eksperymenty. Starsza kobieta odchrząknęła, co chyba miało znaczyć, że miałem jej odpowiedzieć. Rzuciłem jej przepraszające spojrzenie i uśmiechnąłem się do niej. Bez jakiegokolwiek słowa chciałem zająć ostatnią ławkę, która niestety okazała się zajęta przez ciemnowłosą dziewczynę. Dyskretnie rozejrzałem się dookoła, nigdzie indziej nie było miejsca.
Przesunąłem wysokie krzesło, które mocno zaszurało. Westchnąłem. Zająłem miejsce, podparłem się na łokciach o stół. Czułem, że dziewczyna cały czas mnie obserwuje. Już miałem odpowiedzieć jej coś wrednego, aby się odczepiła i przestała, gdy ta bez krępowania wyciągnęła prawą dłoń w moim kierunku.
- Ivy Davis – przedstawiła się jednocześnie wyszczerzając swoje zęby. Obróciłem głowę w jej kierunku jak najwolniej mogłem. Przymrużyłem oczy i spojrzałem na jej twarz. Muszę przyznać, że była ładna. Jednak nie miałem czasu na podrywanie lasek w szkole to nie było w moim stylu. Wolałem inne miejsca. Nie odpowiedziałem jej, po czym spuściłem głowę w dół i zacząłem bawić się telefonem. Ona zbita z tropu prychnęła oraz wróciła do słuchania ‘fascynującej lekcji’.
Po chwili usłyszałem dawno wyczekiwany dzwonek. Zdziwiłem się, że czas zleciał mi tak szybko. Czym prędzej jednak wstałem z miejsca i nie zasuwając nawet krzesła skierowałem się do wyjścia. Opuszczając salę słyszałem jak nauczycielka gada coś o zadaniu domowym. Olałem to.
Kolejne lekcje minęły szybko, lecz już nie tak fajnie. Okazało się, że w klasie mam chłopaka, który bardzo chce oberwać. Gapił się cały czas, szeptał coś z koleżkami. Miałem ochotę rozwalić mu tą mordę, ale póki, co nie wychodziłem z tłumu. Nie wszyscy muszą pierwszego dnia plotkować o tym NOWYM Bieberze, który spuścił lanie jakiemuś lalusiowi.

Wybiło południe a ja spokojnie mogłem wracać do domu. Od razu poczułem się lepiej wsiadając do mojego czarnego Camaro. W nim świat był piękniejszy, ja byłem wolny i nikt zupełnie nikt mi nie przeszkadzał. Po kilkunastu minutach drogi niechętnie zaparkowałem na podjeździe, po czym wszedłem do domu. Wszędzie unosił się zapach spaghetti, co znaczy, że matka wróciła już z pierwszego dnia w nowej pracy. Zamierzałem niezauważony przemknąć do pokoju na górze, lecz nie udało mi się to, ponieważ tuż przy schodach rodzicielka zawołała mnie do siebie.

Wiecie, co jedynie mogę powiedzieć na jej temat? To, że była ze mnie dumna tylko, gdy miałem dobre oceny w szkole lub posprzątałem w domu. Tak, niestety żadnej z tych jakże fascynujących czynności nie wykonywałem, dlatego stosunki z matką były, jakie były. W dodatku ona teraz myślała, że przeprowadzka zmieni mnie na tyle, że i ona będzie mogła zachowywać się jak idealna mamusia. Niestety to było nie realne.
- Jak w szkole? – zapytała uśmiechając się od ucha do ucha. Wzruszyłem ramionami ona w tym czasie postawiła przede mną wypełniony obiadem talerz. Zacząłem nawijać makaron na widelec, a ona zadała kolejne pytanie. – A jak klasa, nauczyciele?
- Dobrze – odpowiedziałem z pełnymi ustami. A nie mówiłem, że będzie robiła z siebie teraz przykładną opiekunkę? Jestem geniuszem. Widząc, że kobieta nie ma mi nic więcej do powiedzenia zabrałem talerz i przeniosłem się do salonu. Tam włączyłem telewizor, po czym opierając nogi o stół zacząłem jeść.

Tak o to minął mi cały dzień. Nie miałem nic ciekawszego do roboty, więc byłem zadowolony, że przynajmniej mi się nie nudziło. Oczywiście nie było to zbyt rozrywkowe zajęcie – oglądanie telewizji, ale póki, co nikogo nie znałem, więc nie miałem nawet osoby do towarzystwa. Witajcie, więc w moim świecie – świecie Justina Biebera.


~*~

Na wstępie chciałabym zadedykować całe to opowiadanie Martynie (Seli), która 'zmusiła' mnie do jego napisania. Bardzo jej za to dziękuję, ponieważ dzięki temu moja wena wróciła :*)
Miło mi też gościć tu wszystkie czytelniczki.
Zapraszam do oglądnięcia zwiastuna, do którego link znajduje się na górze.
Do następnej!



11 komentarzy:

  1. wez no ze dodaj nastepny :3
    luv. x

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy rozdział. Zapowiada się jak wszystkie inne, ale mam nadzieję, że poprowadzisz tego bloga w dość oryginalnym stylu. Jest oczywiście parę błędów interpunkcyjnych, ale nie wymagamy tutaj perfekcji, więc jak na początek jest fajnie. : ) Dziękuję za powiadomienie mnie o nowym rozdziale. Życzę wielu sukcesów i weny . :* pozdrawiam <3
    @meetmetwotimes
    http://www.bieberowestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby. Niegrzeczny Justin:) świetny czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak zaprosiłaś tak jestem. Na razie nic się nie dzieje i jest trochę nudno, ale jak wiadomo każdego początki są trudne, a co się za tym niesie niezbyt interesujące. Mam nadzieję, że uda Ci się to rozkręcić bo w Dominikach siła! Tak, zyskałaś u mnie plusa za imię. Błędów nie zauważyłam, choć nie twierdzę, że ich nie ma , ale póki nie widziałam herbatników przez CH lub krótko przez U to jest dobrze. Czekam na kolejny rozdział z nadzieją na rozkręcenie akcji. Zapraszam teraz do mnie na przeczytanie opowiadania z Biebsem, którego 9 rozdział niebawem!

    @SwagggerLove
    Swagggerlove.blogspot.com

    P.S. Powiadamiaj mnie na TT z dopiskiem "nr. 20", ponieważ Twój blog ma takowy numer w moich telefonowych notatkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaprosiłaś mnie, więc oto jestem. na razie nie mogę stwierdzić jakie jest opowiadanie, ale świetnie piszesz i podoba mi się styl twojego pisania. Blog zapowiada się dobrze. Bohaterka ma świetne imię i nigdy się z nim nie spotakałam, co jest dużym plusem ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze się zaczyna, mam nadzieje że będziesz często dodawać rozdziały! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Nice...Mam nadzieję że rozwinie sie jeszcze bardziej. Zapraszam do mnie, czyli Justina jako Jacka....:D http://ride-of-into-the-sunset.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wstepie : Ahhh kocham Twoje opowiadania. Nie wazne czy o Ryanie,Shadzie czy Justinie. Wszystkie sa mega. Uwiwlbiam to jak piszesz <3
    Co do rozdzialu: fajnie sie zapowiada. Ciekawe co bedzie dalej ? Mam nadzieje ze Justin sie zmieni ale narazie to pierwszy rozdzial ;D czekam na nn ;*
    Blueee
    Ps.masz moj nr gg wiec mozesz mnie powiadamiac ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ważne o kim piszesz a że w ogóle to robisz :)
    Zapowiada się super, niegrzeczny chłopczyk a tacy są najfajniejsi ;P
    Czekam na kolejny! Oby szybko :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam szczerze, że nie przepadam za Justinem. Ale Twoje opowiadanie będzie wyjątkiem. Na prawdę się wciagnełam, bo wpaniale piszesz. Buntowniczy Justin, oh!
    Z niecierpliwościa czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń