sobota, 4 maja 2013

14. Love game.



                 - O co chodzi? – zapytałem wychodząc za policjantem na korytarz. Dobrze wiedziałem, dlaczego tu przyjechał, ale musiałem udawać. Nie mogłem dać po sobie znać, że się ścigałem.
- Musimy cię przesłuchać – odpowiedział kierując się w stronę wyjścia. Na tym skończyła się nasza rozmowa. Gdy mężczyzna otworzył drzwi wyjściowe moje ciało uderzyła potężna fala gorąca. Dzisiejszy dzień był strasznie upalny. Westchnąłem głośno a funkcjonariusz otworzył mi tylne drzwi od radiowozu. Całe szczęście nie zakuł mnie w kajdanki.
Droga na komisariat ciągnęła mi się irytująco długo. Gdybym to ja prowadził – dojechalibyśmy w dziesięć minut nie w dwadzieścia pięć. Nie rozumiem jak można się tak wlec. Gdy zajechaliśmy już na miejsce wysiadłem pośpiesznie z tego cholernego samochodu. Rozejrzałem się dookoła. Moje oczy ujrzały Hugo, który z rękami w kieszeni podążał za policjantem. Zaśmiałem się pod nosem. Czyli nie tylko ja miałem kłopoty?
- Znaleźliśmy Twój samochód w miejscu, w którym wczoraj odbywały się nielegalne wyścigi – zaczął facet, który był znajomym ojca Ebony. – Nie sądzisz, że to trochę podejrzane, że już drugi raz przyłapuję cię, gdy masz z nimi coś wspólnego?
- Ktoś mi go ukradł spod szkoły – rzekłem brzmiąc całkowicie poważnie, aby mężczyzna nie podejrzewał, że kłamię. Gdy ten jednak spojrzał na mnie surowo westchnąłem.
- Nie kłam Bieber, nie musisz – powiedział siadając na krześle naprzeciwko mnie. – Śledzimy cały ten syf długo zanim pojawiłeś się w mieście. Mamy informatora na zewnątrz, zresztą to on wczoraj odciął ci kilka kabelków w wozie abym mógł się spotkać z tobą i Hugo bez zbędnego zamieszania.
- Może pan jaśniej? – spytałem przyglądając mu się pytająco. Nadal nie do końca wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Przede wszystkim cała sprawa robiła się coraz bardziej podejrzana.
- Śledzimy każdego po kolei i wiemy o was wszystko. Ale chodzi tylko o jedno: chcemy wsadzić Dragona do paki, lecz chłopak jest tak sprytny, że po tylu miesiącach pracy nadal nie mamy na niego żadnego konkretnego haczyka – wyjaśnił mi. Stukałem palcami nerwowo po stole cały czas wpatrując się w mężczyznę.
- Ale co to ma wspólnego ze mną? – zadałem kolejne pytanie. W głębi duszy odetchnąłem z ulgą myśląc, że nie jest tak źle i nie aresztują mnie. W Atlancie kilka razy wylądowałem na komisariacie, więc teraz mieliby już wymówkę żeby mnie aresztować.
- Chcę wiedzieć wszystko, co wiesz o Dragonie – oznajmił patrząc na mnie wyczekująco. Rozchyliłem lekko usta ze zdziwienia. Tym razem zacząłem bawić się palcami u rąk, ponieważ nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nie byłem zdenerwowany, ale musiałem nieźle się wysilić, aby nie palnąć jakiejś głupoty, która zostanie użyta przeciwko mnie.
- Nie wiem o nim nic oprócz tego, że jest totalnym dupkiem – burknąłem pod nosem, na co facet zaśmiał się cicho.
- Nieważne. Po prostu trzymaj się od niego z daleka żeby nie mieć kłopotów – powiedział wstając z krzesła. Spojrzałem na niego pytająco kompletnie zdezorientowany.
- I to tyle? Po to mnie tu ściągnęliście? – warknąłem wkurzony i zirytowany. Również wstałem z miejsca zaciskając mocno pięści.
- Chodź pokażę ci coś – policjant odezwał się po chwili ciszy nie odpowiadając nawet na moje pytanie. Przewróciłem teatralnie oczami, po czym wciskając ręce w kieszenie opuściłem pokój. Przeszliśmy długim korytarzem, aby po chwili znaleźć się w pomieszczeniu, w którym znajdował się długi stół z kilkunastoma krzesłami oraz duża biała tablica. Podeszliśmy do niej. Przyglądnąłem się a moim oczom ukazały się fotografie. Był na nich każdy. Ja, Hugo, Boomer i jego pomocnik oraz inni faceci, których nie znałem, lecz byłem pewny, że też są zamieszani w wyścigi lub inne niedozwolone rzeczy. Jednak moją największą uwagę przykuło zdjęcie, na którym byłem wraz z Ebony. Staliśmy uśmiechnięci koło mojego samochodu na podjeździe jej domu. Nie pamiętałem, kiedy dana fotografia była zrobiona. Bardziej przejął mnie fakt, iż ktoś śledził mnie nawet, gdy spędzałem czas z nią.
- Uważaj na nią – usłyszałem głos policjanta po chwili dłuższego przyglądania się temu jednemu zdjęciu. Przeniosłem swój wzrok na mężczyznę. – Jeżeli przestaniesz się ścigać my przestaniemy cię śledzić.
- Żeby to było takie proste – odpowiedziałem wzdychając. Wyszliśmy na korytarz. Niespodziewanie obok mnie pojawiła się szatynka.
- Justin! Wszystko w porządku? – usłyszałem jej zmartwiony głos. Gdy podeszła bliżej objąłem ją ramionami i przytuliłem mocno. Byłem zdziwiony, że przyjechała na komisariat, ponieważ myślałem, że będzie na mnie cholernie zła. Jednak nie znam jej zbyt dobrze.
- Ja już pójdę. Ebony pozdrów tatę – pożegnaliśmy się z mundurowym, który odszedł zostawiając nas samych. Nie wiedziałem, co powiedzieć. To chyba najwyższy czas, aby wszystko jej wyjaśnić. Czas by powiedzieć prawdę.
- Poczekaj tu na mnie – szepnąłem widząc Hugo idącego korytarzem za policjantem, który go przesłuchiwał. Crawford pokiwała głową twierdząco a ja podszedłem do kumpla. – Co z tobą? – zapytałem widząc kajdanki na nadgarstkach chłopaka.
- Zatrzymują mnie na miesiąc w areszcie. Wsadziliby mnie do paki, ale nic konkretnego na mnie nie mają – powiedział uśmiechając się cwanie, na co pokiwałem głową z niedowierzaniem. – Wiesz w końcu dobrze wszystko tuszuję.
- Nie wątpię w to Randle – zaśmiałem się jednak po chwili stałem się całkiem poważny. – Wiesz stary, chyba powinienem stąd wyjechać. Kolejny raz mam kłopoty, Ebony cierpi. Tak będzie lepiej.
- Żartujesz sobie ze mnie? W Atlancie byłeś w większym gównie i jakoś nie spieprzyłeś stamtąd jak ostatni dupek – słysząc jego słowa przewróciłem oczami nie wierząc, że nawet na komisariacie będzie robił mi wykład. – Nie przewracaj oczami ośle, taka prawda – dodał, przez co na mojej twarzy mimowolnie zagościł lekki uśmiech.
- Przestań, mówię poważnie – wtrąciłem jednocześnie zwracając uwagę na policjanta, który powoli zaczynał się już niecierpliwić, ponieważ nasza rozmowa trwała dłuższą chwilę.
- Ja też mówię poważnie Bieber. Wiem o tobie wszystko, wiem wszystko, co działo się w Atlancie. Chyba nie chcesz, aby po twojej uciecze Ebony zaczęła szukać informacji i przez przypadek dowiedziała się o twojej przeszłości? I mam nadzieję, że nie chcesz również, aby Dragon się nią zajął, gdy ciebie nie będzie, co? Przemyśl to stary – powiedział jak zwykle mając rację. Dlaczego on zawsze myślał racjonalniej, niż ja kiedykolwiek w moim życiu?
 
„Chyba nie chcesz, aby (…) dowiedziała się o twojej przeszłości” – dudniło w mojej głowie. 

„W tym mieście jest sto tysięcy ulic. Nie musisz znać trasy. Mówisz, kiedy i gdzie a ja daje ci pięć minut. Cokolwiek się wtedy wydarzy jestem twój. Cokolwiek nawali przed czy po, radzisz sobie sam. Jasne?”przypomniałem sobie słowa, które padały z moich ust za każdym razem w Atlancie. 

- Dzięki, przemyślę to – odpowiedziałem. Podczas, gdy ja zawsze podejmowałem pochopne decyzje i gadałem głupoty jego postanowienia były o wiele mądrzejsze od moich. Choć nie znaliśmy się długo to on, jako jedyny tak naprawdę mnie rozumiał.
- Widzę jak ona na ciebie patrzy, ja już dawno bym działał i nie myślał, co będzie, jeśli – szepnął puszczając mi oczko. – Swoją drogą ona jest całkiem niezła – dodał spoglądając przez moje ramie na stojącą kilka metrów dalej Ebony. Skarciłem go wzrokiem, po czym zaśmialiśmy się.
- Widzimy się za miesiąc Hugo – pożegnaliśmy się, po czym policjant zabrał chłopaka w nieznanym mi kierunku. Westchnąłem ciężko jednocześnie uśmiechając się lekko pod nosem. Po chwili poczułem jak ktoś zachodzi mnie od tyłu.
- Idziemy? – szatynka uśmiechnęła się lekko. Pokiwałem głową twierdząco, więc zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia.
- Zabieram cię gdzieś, musimy pogadać – powiedziałem obejmując ją w pasie. Otworzyłem drzwi wyjściowe z budynku a słońce gwałtownie oślepiło nasze oczy. – Najpierw jednak musimy dostać się pod szkołę, bo tam mam samochód – dodałem drapiąc się po karku, gdy uświadomiłem sobie, że przyjechałem tu radiowozem.
- Możemy pójść na nogach, co zajmie nam naprawdę dużo czasu, możemy też pojechać autobusem lub taksówką – brązowooka zaśmiała się cicho. Wybraliśmy komunikację miejską, więc szybko poszliśmy na przystanek. Po kilku minutach niecierpliwego czekania na przyjazd w końcu wsiedliśmy do środka. Całą drogę pod szkołę przebyliśmy w ciszy. Zupełnie pogrążyłem się w swoich myślach i tym, co chciałem przekazać Ebony w dalszej części wyprawy.

Ebony
- Cała szkoła o tobie plotkuje – powiedziałam, gdy siedzieliśmy w czarnym SUV’ie. Nie wnikałam skąd Justin ma ten samochód, po prostu nie interesowało mnie to w tym momencie. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu gotowa na długą rozmowę.
- Jeżeli nie mają, co robić to niech sobie plotkują – odpowiedział uśmiechając się lekko. Przewróciłam delikatnie oczami, aby nie zauważył, po czym westchnęłam. Ten chłopak był trudny a jego charakter był dla mnie, co najmniej niezrozumiały.
- Nie chcesz wiedzieć, co o tobie mówią? – zapytałam unosząc pytająco brew ku górze. Na to pytanie odpowiedział mi jego melodyjny śmiech.
- Nie zbyt mnie to interesuje, bo zapewne to gówno nie jest prawdą – rzekł całkiem poważnie. Cały czas był skupiony na jezdni. Swoją drogą kompletnie nie wiedziałam gdzie się wybieramy. – Tylko ty mnie znasz – dodał.
„Oh nie byłabym taka pewna” – pomyślałam. Prawdą było, że mało o nim wiedziałam. Rzadko o sobie mówił, opowiadał, więc znałam tylko jego zachowanie i to, jaki jest. Wiedziałam też, że ma problemy z matką, że wyprowadzili się z Atlanty, bo Pattie dostała tu pracę a jego ojciec mieszka na Florydzie, ponieważ jego rodzice się rozstali. Tak naprawdę nic więcej o jego przeszłości nie wiedziałam. Nie miałam pojęcia czy miał kiedyś dziewczynę, z kim się przyjaźnił przed przyjazdem tu.
- Ebony – usłyszałam jego szept. Odpowiedziałam mu cichym ‘hmm?’ a on nabrał powietrza do płuc, po czym zaczął: - Muszę ci coś powiedzieć…
- Słucham – zachęciłam go do rozmowy. Nie spuszczałam z niego wzroku. Wyglądał tak seksownie trzymając swoje umięśnione ręce zaciśnięte na kierownicy. Jego wzrok ilustrował drogę, która rozciągała się przed nami. Dookoła znajdowały się różne pola, drzewa w oddali. Niebo pokrywały ogromne, puszyste chmury.
- Chcę ci wyjaśnić, dlaczego tak bardzo bałem się z tobą związać, wysłuchasz mnie? – jego zachrypnięty ze zdenerwowania głos odbił się w mojej głowie. Pokiwałam głową twierdząco, gdy zerknął na mnie kątem oka oczekując odpowiedzi. – Dwa lata temu, gdy zacząłem się ścigać strasznie zależało mi na pewnej dziewczynie. Pewnego razu jeden facet chciał się na mnie zemścić, porwał ją żeby mnie szantażować. Udało mi się ją uwolnić, ale ona po tym zdarzeniu wyjechała… Cholernie się za to winiłem, dlatego nie chciałem, aby tobie stała się krzywda, bo bym tego nie wytrzymał, rozumiesz? Zbyt mocno cię kocham.
Zamarłam. Rozchyliłam usta ze zdziwienia, byłam totalnie zszokowana. Próbowałam przetworzyć sobie spokojnie jego słowa, lecz nie wychodziło mi to. W samochodzie zapadła niezręczna cisza. Wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Nie mogłam zebrać swoich myśli. Justin stukał nerwowo palcami o kierownicę. Co chwilę można było usłyszeć jego ciche westchnięcia. Co miałam mu odpowiedzieć? Cisza była wygodniejsza.
- Nie chce cię stracić – powiedział akcentując głośno i wyraźnie każde słowo. Spojrzałam na niego przygryzając lekko dolną wargę ze zdenerwowania. Pojazd się zatrzymał. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się na jakimś polu daleko za miastem. Dookoła nie było nic. Postępując jak Justin wysiadłam. Oparliśmy się o maskę samochodu a chłopak spojrzał na mnie wyczekująco.
- Chcę zaryzykować, chcę być z tobą na zawsze – jego miękki głos otulił moją twarz, gdy stanął naprzeciwko obejmując mnie w pasie. Patrzyłam głęboko w jego oczy nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego słowa. – Ochronię cię – szepnął przybliżając swoją buzię. Nie myśląc długo musnęłam jego delikatne, słodkie wargi. Niebo zrobiło się szare a chłodny podmuch wiatru otulił moje ciało. Justin przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Dziękuję – mruknęłam wtulając się w niego. – Dziękuję, że mi o tym wszystkim powiedziałeś. Będę przy tobie i nikt mnie od ciebie nie zabierze – poczułam jak jego usta składają delikatny pocałunek na moim czole. W tym samym momencie wielkie krople deszczu zaczęły spadać na nas z zawrotną prędkością. Spojrzeliśmy do góry na niebo uśmiechając się. Blondyn złapał moją dłoń, po czym pociągnął mnie lekko za sobą. Otworzył mi drzwi pasażera, dzięki czemu mogłam wsiąść do środka.
Jechaliśmy w kierunku LA a deszcz padał coraz mocniej. Wycieraczki ruszały się w zawrotnym tempie natomiast jazda Justina była całkiem spokojna, co miło mnie zaskoczyło.
- Lubię jak prowadzisz – powiedziałam a chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha. – Nawet, gdy jedziesz z ogromną prędkością czuję się bezpieczna.
- Cieszę się, że tak jest – odpowiedział kładąc jedną rękę na moim udzie. – A Ty? Czemu nie masz prawka? – zapytał a ja westchnęłam ciężko.
- Mam – chłopak spojrzał na mnie ukradkiem. – Ale nie jeżdżę, bo się boje. To znaczy chodzi o to, że moja jazda nie wygląda zbyt dobrze.
- To czas podszkolić umiejętności i nawet wiem, kto mógłby ci w tym pomóc – zaśmiał się ruszając w zabawny sposób brwiami. Odpowiedziałam mu uśmiechem, po czym spojrzałam przez okno na panującą ulewę. Po kwadransie ciszy zajechaliśmy pod mój dom.
- Chodź – powiedziałam, co równało się z zaproszeniem go do środka. Chłopak uśmiechnął się, po czym wysiedliśmy. Deszcz padał tak siarczyście, że sprintem biegliśmy do drzwi wejściowych. Jednak nic nam to nie dało, ponieważ nawet wciągu tych kilku sekund zdążyliśmy przemoknąć.
Drzwi otworzył nam mój tata. Zamieniłam z nim kilka słów, po czym poszłam z Justinem na górę. Podeszłam, aby otworzyć drzwi balkonowe na oścież, ponieważ w pokoju było strasznie duszno. Brązowooki złapał mnie w pasie i wepchnął na balkon. Stanęliśmy przy barierce a deszcz padał wprost na nasze ciała. Poczułam jak kładzie swoje dłonie na moich policzkach, po czym jego usta mocno wpiły się w moje.
W tym momencie stado motyli odezwało się w moim brzuchu. Czułam się tak magicznie, jak w filmie. Wtuliłam się w niego mocno nie zważając na to, że nasze ubrania były całe mokre. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi tylko i wyłącznie, dlatego że miałam go przy sobie. Już nic nigdy nie stanie nam na przeszkodzie.

‘Cause the days go by, we argue all the time, I want to make it right, ‘cause that was last night. Baby we gon be alright, baby we gon be alright. Yea love was the mark, bullets to your heart,
I want to move on but my feelings too strong.


~*~

Cieszycie się, że Justin i Ebony są w końcu razem?
 Przepraszam, że ostatnio rozdziały ukazują się tak rzadko, ale mam naprawdę mało wolnego czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Do następnego! :*

+ zmieniłam zdjęcia bohaterów na gify :)

 ask / twitter


18 komentarzy:

  1. Za taki cudowny rozdział jestem w stanie ci wybaczyć to, że musiałam na niego czekać : ) Jasne, cieszę się, że Ebony i Justin są w końcu razem. Hugo miał rację, powinien jej powiedzieć o przeszłości i broń boże nigdzie nie uciekać. Jeśli go naprawdę kocha to postara się go zrozumieć : D
    [justinbieber-clare.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie, że są że sobą. Niech on ją broni, niech będą w końcu szczęśliwi. Rozdział jak zwykle napisany świetnie. czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!! @ola_beliebers informuj mnie dobrze :))?

    OdpowiedzUsuń
  4. świeenie.. w końcu są razem *-*
    @biebergirl_001
    www.becauseofyou-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww jak słodko :) boskie czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo jaa to jest świetne *.* a końcówka niesamowita ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże nareszcie są ze sobą,jak słodko ,a ten pocałunek w deszczu to jest takie romantyczne *_*już się nie mogę doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj już przeczytałam, ale zapomniałam dodać komentarza. Jednak akurat dzisiaj mi się przypomniało, więc oto jestem. Podoba mi się akcja. Nie sądziłam, że akurat policja z tego powodu go ściągnie do komisariatu. Nie sądziłam, że tak to się potoczy i to, że Justin w Atlancie zakochał się w dziewczynie a ona tak wyjechała. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ebony i Justin są razem, to jest takie pocieszające. Mam nadzieję, że szybko wsadzą Dragona do więzienia a Hugo będzie się wreszcie powodzić w życiu, że wyjdzie z aresztu. Jednak coś czuje, że Dragon jeszcze namiesza w życiu Ebony i Justina. A noo i ciekawi mnie czy Justin będzie współpracował z policją by złapali Dragona. Lecz mam nadzieję, że nikt Ebony nie porwie tak jak to ktoś zrobił z tamtą dziewczyną w Atlancie. Po za tym chciałam powiedzieć, że masz bardzo ładny nagłówek. Podoba mi się <3 :D
    Jejku jak się rozpisałam, masakra. Ale może i dobrze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. no w końcu są ze sobą! czytając to szczerzyłam się do ekranu jak jakies dziecko downa ;/ czekam na rozwój wydarzeń
    zapraszam do mnie:
    http://justin-love-story.blog.onet.pl/
    Lola

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Award więcej na blogu http://koffyou.blogspot.com/p/blog-page_5.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się cieszę niemiłosiernie że są razem! Nareszcie się tego doczekałam! No ale co dalej? :D Mam nadzieję że jak zawsze jakoś zaskoczysz ;P
    Dobrze że go nie zamknęli, może pomoże policji jakoś przymknąć Dragon 'a?
    Dobrze że się troszkę otworzył przed Ebony, dowiedziała się co nie co ;) i ten pocałunek w deszczu, no no.... pięknie :D
    Czekam na nową ;) ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet nie wiesz jak się cieszę ze oni są razem. To super że Justin nie dał jej znów kosza tylko sam zrobił krok. Bardzo dobry rozdział. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny ?? już nie mogę się doczekać xd To takie szalone..zdecydowanie szaloneeee

    OdpowiedzUsuń
  14. przeczytałam wszystkie rozdziały w niecały jeden dzień ;)
    cieszę się, że wreszcie są już parą i mam nadzieję, że będzie im się powodziło :3
    ten rozdział jest niesamowity!
    nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej strasznie podoba mi się twój blog dlatego postanowiłam cię nominować do Libster Award :)
    Szczegół znajdziesz tutaj :
    http://justin-bieber-meggie.blogspot.com/2013/05/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  16. http://thisisourdestination.blogspot.com/ zapraszam - opowiadanie o Justinie :) x

    OdpowiedzUsuń