- O co chodzi? – zapytałem wychodząc za policjantem na
korytarz. Dobrze wiedziałem, dlaczego tu przyjechał, ale musiałem udawać. Nie
mogłem dać po sobie znać, że się ścigałem.
- Musimy cię przesłuchać – odpowiedział kierując się w
stronę wyjścia. Na tym skończyła się nasza rozmowa. Gdy mężczyzna otworzył
drzwi wyjściowe moje ciało uderzyła potężna fala gorąca. Dzisiejszy dzień był
strasznie upalny. Westchnąłem głośno a funkcjonariusz otworzył mi tylne drzwi
od radiowozu. Całe szczęście nie zakuł mnie w kajdanki.
Droga na komisariat ciągnęła mi się irytująco długo. Gdybym
to ja prowadził – dojechalibyśmy w dziesięć minut nie w dwadzieścia pięć. Nie
rozumiem jak można się tak wlec. Gdy zajechaliśmy już na miejsce wysiadłem
pośpiesznie z tego cholernego samochodu. Rozejrzałem się dookoła. Moje oczy
ujrzały Hugo, który z rękami w kieszeni podążał za policjantem. Zaśmiałem się
pod nosem. Czyli nie tylko ja miałem kłopoty?
- Znaleźliśmy Twój samochód w miejscu, w którym wczoraj
odbywały się nielegalne wyścigi – zaczął facet, który był znajomym ojca Ebony.
– Nie sądzisz, że to trochę podejrzane, że już drugi raz przyłapuję cię, gdy
masz z nimi coś wspólnego?
- Ktoś mi go ukradł spod szkoły – rzekłem brzmiąc całkowicie
poważnie, aby mężczyzna nie podejrzewał, że kłamię. Gdy ten jednak spojrzał na
mnie surowo westchnąłem.
- Nie kłam Bieber, nie musisz – powiedział siadając na
krześle naprzeciwko mnie. – Śledzimy cały ten syf długo zanim pojawiłeś się w
mieście. Mamy informatora na zewnątrz, zresztą to on wczoraj odciął ci kilka
kabelków w wozie abym mógł się spotkać z tobą i Hugo bez zbędnego zamieszania.
- Może pan jaśniej? – spytałem przyglądając mu się pytająco.
Nadal nie do końca wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Przede wszystkim
cała sprawa robiła się coraz bardziej podejrzana.
- Śledzimy każdego po kolei i wiemy o was wszystko. Ale
chodzi tylko o jedno: chcemy wsadzić Dragona do paki, lecz chłopak jest tak sprytny,
że po tylu miesiącach pracy nadal nie mamy na niego żadnego konkretnego haczyka
– wyjaśnił mi. Stukałem palcami nerwowo po stole cały czas wpatrując się w
mężczyznę.
- Ale co to ma wspólnego ze mną? – zadałem kolejne pytanie.
W głębi duszy odetchnąłem z ulgą myśląc, że nie jest tak źle i nie aresztują
mnie. W Atlancie kilka razy wylądowałem na komisariacie, więc teraz mieliby już
wymówkę żeby mnie aresztować.
- Chcę wiedzieć wszystko, co wiesz o Dragonie – oznajmił
patrząc na mnie wyczekująco. Rozchyliłem lekko usta ze zdziwienia. Tym razem
zacząłem bawić się palcami u rąk, ponieważ nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.
Nie byłem zdenerwowany, ale musiałem nieźle się wysilić, aby nie palnąć jakiejś
głupoty, która zostanie użyta przeciwko mnie.
- Nie wiem o nim nic oprócz tego, że jest totalnym dupkiem –
burknąłem pod nosem, na co facet zaśmiał się cicho.
- Nieważne. Po prostu trzymaj się od niego z daleka żeby nie
mieć kłopotów – powiedział wstając z krzesła. Spojrzałem na niego pytająco
kompletnie zdezorientowany.
- I to tyle? Po to mnie tu ściągnęliście? – warknąłem
wkurzony i zirytowany. Również wstałem z miejsca zaciskając mocno pięści.
- Chodź pokażę ci coś – policjant odezwał się po chwili
ciszy nie odpowiadając nawet na moje pytanie. Przewróciłem teatralnie oczami,
po czym wciskając ręce w kieszenie opuściłem pokój. Przeszliśmy długim korytarzem,
aby po chwili znaleźć się w pomieszczeniu, w którym znajdował się długi stół z
kilkunastoma krzesłami oraz duża biała tablica. Podeszliśmy do niej. Przyglądnąłem
się a moim oczom ukazały się fotografie. Był na nich każdy. Ja, Hugo, Boomer i
jego pomocnik oraz inni faceci, których nie znałem, lecz byłem pewny, że też są
zamieszani w wyścigi lub inne niedozwolone rzeczy. Jednak moją największą uwagę
przykuło zdjęcie, na którym byłem wraz z Ebony. Staliśmy uśmiechnięci koło
mojego samochodu na podjeździe jej domu. Nie pamiętałem, kiedy dana fotografia
była zrobiona. Bardziej przejął mnie fakt, iż ktoś śledził mnie nawet, gdy
spędzałem czas z nią.
- Uważaj na nią – usłyszałem głos policjanta po chwili
dłuższego przyglądania się temu jednemu zdjęciu. Przeniosłem swój wzrok na
mężczyznę. – Jeżeli przestaniesz się ścigać my przestaniemy cię śledzić.
- Żeby to było takie proste – odpowiedziałem wzdychając.
Wyszliśmy na korytarz. Niespodziewanie obok mnie pojawiła się szatynka.
- Justin! Wszystko w porządku? – usłyszałem jej zmartwiony
głos. Gdy podeszła bliżej objąłem ją ramionami i przytuliłem mocno. Byłem zdziwiony,
że przyjechała na komisariat, ponieważ myślałem, że będzie na mnie cholernie
zła. Jednak nie znam jej zbyt dobrze.
- Ja już pójdę. Ebony pozdrów tatę – pożegnaliśmy się z mundurowym,
który odszedł zostawiając nas samych. Nie wiedziałem, co powiedzieć. To chyba
najwyższy czas, aby wszystko jej wyjaśnić. Czas by powiedzieć prawdę.
- Poczekaj tu na mnie – szepnąłem widząc Hugo idącego
korytarzem za policjantem, który go przesłuchiwał. Crawford pokiwała głową
twierdząco a ja podszedłem do kumpla. – Co z tobą? –
zapytałem widząc kajdanki na nadgarstkach chłopaka.
- Zatrzymują mnie na miesiąc w areszcie. Wsadziliby mnie do paki,
ale nic konkretnego na mnie nie mają – powiedział uśmiechając się cwanie, na co
pokiwałem głową z niedowierzaniem. – Wiesz w końcu dobrze wszystko tuszuję.
- Nie wątpię w to Randle – zaśmiałem się jednak po chwili
stałem się całkiem poważny. – Wiesz stary, chyba powinienem stąd wyjechać.
Kolejny raz mam kłopoty, Ebony cierpi. Tak będzie lepiej.
- Żartujesz sobie ze mnie? W Atlancie byłeś w większym gównie
i jakoś nie spieprzyłeś stamtąd jak ostatni dupek – słysząc jego słowa
przewróciłem oczami nie wierząc, że nawet na komisariacie będzie robił mi
wykład. – Nie przewracaj oczami ośle, taka prawda – dodał, przez co na mojej
twarzy mimowolnie zagościł lekki uśmiech.
- Przestań, mówię poważnie – wtrąciłem jednocześnie zwracając uwagę na policjanta, który powoli zaczynał się już niecierpliwić, ponieważ
nasza rozmowa trwała dłuższą chwilę.
- Ja też mówię poważnie Bieber. Wiem o tobie wszystko, wiem wszystko,
co działo się w Atlancie. Chyba nie chcesz, aby po twojej uciecze Ebony zaczęła
szukać informacji i przez przypadek dowiedziała się o twojej przeszłości? I mam
nadzieję, że nie chcesz również, aby Dragon się nią zajął, gdy ciebie nie
będzie, co? Przemyśl to stary – powiedział jak zwykle mając rację. Dlaczego on zawsze myślał racjonalniej, niż ja kiedykolwiek w moim życiu?
„Chyba nie chcesz, aby
(…) dowiedziała się o twojej przeszłości” – dudniło w mojej głowie.
„W tym mieście jest
sto tysięcy ulic. Nie musisz znać trasy. Mówisz, kiedy i gdzie a ja daje ci
pięć minut. Cokolwiek się wtedy wydarzy jestem twój. Cokolwiek nawali przed czy
po, radzisz sobie sam. Jasne?” – przypomniałem sobie słowa, które padały z
moich ust za każdym razem w Atlancie.
- Dzięki, przemyślę to – odpowiedziałem. Podczas, gdy ja zawsze podejmowałem pochopne decyzje i gadałem
głupoty jego postanowienia były o wiele
mądrzejsze od moich. Choć nie znaliśmy się długo to on, jako jedyny tak
naprawdę mnie rozumiał.
- Widzę jak ona na ciebie patrzy, ja już dawno bym działał i
nie myślał, co będzie, jeśli – szepnął puszczając mi oczko. – Swoją drogą ona
jest całkiem niezła – dodał spoglądając przez moje ramie na stojącą kilka
metrów dalej Ebony. Skarciłem go wzrokiem, po czym zaśmialiśmy się.
- Widzimy się za miesiąc Hugo – pożegnaliśmy się, po czym
policjant zabrał chłopaka w nieznanym mi kierunku. Westchnąłem ciężko
jednocześnie uśmiechając się lekko pod nosem. Po chwili poczułem jak ktoś
zachodzi mnie od tyłu.
- Idziemy? – szatynka uśmiechnęła się lekko. Pokiwałem głową
twierdząco, więc zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia.
- Zabieram cię gdzieś, musimy pogadać – powiedziałem
obejmując ją w pasie. Otworzyłem drzwi wyjściowe z budynku a słońce gwałtownie
oślepiło nasze oczy. – Najpierw jednak musimy dostać się pod szkołę, bo tam mam
samochód – dodałem drapiąc się po karku, gdy uświadomiłem sobie, że przyjechałem
tu radiowozem.
- Możemy pójść na nogach, co zajmie nam naprawdę dużo czasu,
możemy też pojechać autobusem lub taksówką – brązowooka zaśmiała się cicho.
Wybraliśmy komunikację miejską, więc szybko poszliśmy na przystanek. Po kilku
minutach niecierpliwego czekania na przyjazd w końcu wsiedliśmy do środka. Całą
drogę pod szkołę przebyliśmy w ciszy. Zupełnie pogrążyłem się w swoich myślach
i tym, co chciałem przekazać Ebony w dalszej części wyprawy.
Ebony
- Cała szkoła o tobie plotkuje – powiedziałam, gdy
siedzieliśmy w czarnym SUV’ie. Nie wnikałam skąd Justin ma ten samochód, po
prostu nie interesowało mnie to w tym momencie. Rozsiadłam się wygodnie w
fotelu gotowa na długą rozmowę.
- Jeżeli nie mają, co robić to niech sobie plotkują –
odpowiedział uśmiechając się lekko. Przewróciłam delikatnie oczami, aby nie zauważył,
po czym westchnęłam. Ten chłopak był trudny a jego charakter był dla mnie, co
najmniej niezrozumiały.
- Nie chcesz wiedzieć, co o tobie mówią? – zapytałam unosząc
pytająco brew ku górze. Na to pytanie odpowiedział mi jego melodyjny śmiech.
- Nie zbyt mnie to interesuje, bo zapewne to gówno nie jest
prawdą – rzekł całkiem poważnie. Cały czas był skupiony na jezdni. Swoją drogą
kompletnie nie wiedziałam gdzie się wybieramy. – Tylko ty mnie znasz – dodał.
„Oh nie byłabym taka pewna” – pomyślałam. Prawdą było, że mało o nim
wiedziałam. Rzadko o sobie mówił, opowiadał, więc znałam tylko jego zachowanie
i to, jaki jest. Wiedziałam też, że ma problemy z matką, że wyprowadzili się z Atlanty,
bo Pattie dostała tu pracę a jego ojciec mieszka na Florydzie, ponieważ jego
rodzice się rozstali. Tak naprawdę nic więcej o jego przeszłości nie
wiedziałam. Nie miałam pojęcia czy miał kiedyś dziewczynę, z kim się przyjaźnił
przed przyjazdem tu.
- Ebony – usłyszałam jego szept. Odpowiedziałam mu cichym
‘hmm?’ a on nabrał powietrza do płuc, po czym zaczął: - Muszę ci coś
powiedzieć…
- Słucham – zachęciłam go do rozmowy. Nie spuszczałam z
niego wzroku. Wyglądał tak seksownie trzymając swoje umięśnione ręce zaciśnięte
na kierownicy. Jego wzrok ilustrował drogę, która rozciągała się przed nami.
Dookoła znajdowały się różne pola, drzewa w oddali. Niebo pokrywały ogromne,
puszyste chmury.
- Chcę ci wyjaśnić, dlaczego tak bardzo bałem się z tobą
związać, wysłuchasz mnie? – jego zachrypnięty ze zdenerwowania głos odbił się w
mojej głowie. Pokiwałam głową twierdząco, gdy zerknął na mnie kątem oka
oczekując odpowiedzi. – Dwa lata temu, gdy zacząłem się ścigać strasznie
zależało mi na pewnej dziewczynie. Pewnego razu jeden facet chciał się na mnie
zemścić, porwał ją żeby mnie szantażować. Udało mi się ją uwolnić, ale ona po
tym zdarzeniu wyjechała… Cholernie się za to winiłem, dlatego nie chciałem, aby
tobie stała się krzywda, bo bym tego nie wytrzymał, rozumiesz? Zbyt mocno cię
kocham.
Zamarłam. Rozchyliłam usta ze zdziwienia, byłam totalnie
zszokowana. Próbowałam przetworzyć sobie spokojnie jego słowa, lecz nie
wychodziło mi to. W samochodzie zapadła niezręczna cisza. Wpatrywałam się w
krajobraz za oknem. Nie mogłam zebrać swoich myśli. Justin stukał nerwowo
palcami o kierownicę. Co chwilę można było usłyszeć jego ciche westchnięcia. Co
miałam mu odpowiedzieć? Cisza była wygodniejsza.
- Nie chce cię stracić – powiedział akcentując głośno i
wyraźnie każde słowo. Spojrzałam na niego przygryzając lekko dolną wargę ze
zdenerwowania. Pojazd się zatrzymał. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się
na jakimś polu daleko za miastem. Dookoła nie było nic. Postępując jak Justin
wysiadłam. Oparliśmy się o maskę samochodu a chłopak spojrzał na mnie wyczekująco.
- Chcę zaryzykować, chcę być z tobą na zawsze – jego miękki
głos otulił moją twarz, gdy stanął naprzeciwko obejmując mnie w pasie.
Patrzyłam głęboko w jego oczy nie potrafiąc wydobyć z siebie żadnego słowa. –
Ochronię cię – szepnął przybliżając swoją buzię. Nie myśląc długo musnęłam jego
delikatne, słodkie wargi. Niebo zrobiło się szare a chłodny podmuch wiatru
otulił moje ciało. Justin przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Dziękuję – mruknęłam wtulając się w niego. – Dziękuję, że
mi o tym wszystkim powiedziałeś. Będę przy tobie i nikt mnie od ciebie nie
zabierze – poczułam jak jego usta składają delikatny pocałunek na moim czole. W
tym samym momencie wielkie krople deszczu zaczęły spadać na nas z zawrotną
prędkością. Spojrzeliśmy do góry na niebo uśmiechając się. Blondyn złapał moją dłoń, po
czym pociągnął mnie lekko za sobą. Otworzył mi drzwi pasażera, dzięki czemu
mogłam wsiąść do środka.
Jechaliśmy w kierunku LA a deszcz padał coraz mocniej.
Wycieraczki ruszały się w zawrotnym tempie natomiast jazda Justina była całkiem
spokojna, co miło mnie zaskoczyło.
- Lubię jak prowadzisz – powiedziałam a chłopak uśmiechnął
się od ucha do ucha. – Nawet, gdy jedziesz z ogromną prędkością czuję się
bezpieczna.
- Cieszę się, że tak jest – odpowiedział kładąc jedną rękę
na moim udzie. – A Ty? Czemu nie masz prawka? – zapytał a ja westchnęłam ciężko.
- Mam – chłopak spojrzał na mnie ukradkiem. – Ale nie
jeżdżę, bo się boje. To znaczy chodzi o to, że moja jazda nie wygląda zbyt
dobrze.
- To czas podszkolić umiejętności i nawet wiem, kto mógłby
ci w tym pomóc – zaśmiał się ruszając w zabawny sposób brwiami. Odpowiedziałam mu
uśmiechem, po czym spojrzałam przez okno na panującą ulewę. Po kwadransie ciszy
zajechaliśmy pod mój dom.
- Chodź – powiedziałam, co równało się z zaproszeniem go do
środka. Chłopak uśmiechnął się, po czym wysiedliśmy. Deszcz padał tak siarczyście,
że sprintem biegliśmy do drzwi wejściowych. Jednak nic nam to nie dało,
ponieważ nawet wciągu tych kilku sekund zdążyliśmy przemoknąć.
Drzwi otworzył nam mój tata. Zamieniłam z nim kilka słów, po
czym poszłam z Justinem na górę. Podeszłam, aby otworzyć drzwi balkonowe na oścież,
ponieważ w pokoju było strasznie duszno. Brązowooki złapał mnie w pasie i
wepchnął na balkon. Stanęliśmy przy barierce a deszcz padał wprost na nasze
ciała. Poczułam jak kładzie swoje dłonie na moich policzkach, po czym jego usta
mocno wpiły się w moje.
W tym momencie stado motyli odezwało się w moim brzuchu.
Czułam się tak magicznie, jak w filmie. Wtuliłam się w niego mocno nie zważając
na to, że nasze ubrania były całe mokre. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi
tylko i wyłącznie, dlatego że miałam go przy sobie. Już nic nigdy nie stanie
nam na przeszkodzie.
‘Cause the days go by, we argue all the time, I want to make it right, ‘cause that was last night. Baby we gon be alright, baby we gon be alright. Yea love was the mark, bullets to your heart,
I want to move on but my feelings too strong.
~*~
Cieszycie się, że Justin i Ebony są w końcu razem?
Przepraszam, że ostatnio rozdziały ukazują się tak rzadko, ale mam naprawdę mało wolnego czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
I want to move on but my feelings too strong.
~*~
Cieszycie się, że Justin i Ebony są w końcu razem?
Przepraszam, że ostatnio rozdziały ukazują się tak rzadko, ale mam naprawdę mało wolnego czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Za taki cudowny rozdział jestem w stanie ci wybaczyć to, że musiałam na niego czekać : ) Jasne, cieszę się, że Ebony i Justin są w końcu razem. Hugo miał rację, powinien jej powiedzieć o przeszłości i broń boże nigdzie nie uciekać. Jeśli go naprawdę kocha to postara się go zrozumieć : D
OdpowiedzUsuń[justinbieber-clare.blogspot.com]
Cudownie, że są że sobą. Niech on ją broni, niech będą w końcu szczęśliwi. Rozdział jak zwykle napisany świetnie. czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńze*
OdpowiedzUsuńŚwietne!! @ola_beliebers informuj mnie dobrze :))?
OdpowiedzUsuńświeenie.. w końcu są razem *-*
OdpowiedzUsuń@biebergirl_001
www.becauseofyou-jb.blogspot.com
super :D
OdpowiedzUsuńAwww jak słodko :) boskie czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńOo jaa to jest świetne *.* a końcówka niesamowita ;*
OdpowiedzUsuńO mój Boże nareszcie są ze sobą,jak słodko ,a ten pocałunek w deszczu to jest takie romantyczne *_*już się nie mogę doczekać nn :)
OdpowiedzUsuńWczoraj już przeczytałam, ale zapomniałam dodać komentarza. Jednak akurat dzisiaj mi się przypomniało, więc oto jestem. Podoba mi się akcja. Nie sądziłam, że akurat policja z tego powodu go ściągnie do komisariatu. Nie sądziłam, że tak to się potoczy i to, że Justin w Atlancie zakochał się w dziewczynie a ona tak wyjechała. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ebony i Justin są razem, to jest takie pocieszające. Mam nadzieję, że szybko wsadzą Dragona do więzienia a Hugo będzie się wreszcie powodzić w życiu, że wyjdzie z aresztu. Jednak coś czuje, że Dragon jeszcze namiesza w życiu Ebony i Justina. A noo i ciekawi mnie czy Justin będzie współpracował z policją by złapali Dragona. Lecz mam nadzieję, że nikt Ebony nie porwie tak jak to ktoś zrobił z tamtą dziewczyną w Atlancie. Po za tym chciałam powiedzieć, że masz bardzo ładny nagłówek. Podoba mi się <3 :D
OdpowiedzUsuńJejku jak się rozpisałam, masakra. Ale może i dobrze. ;)
no w końcu są ze sobą! czytając to szczerzyłam się do ekranu jak jakies dziecko downa ;/ czekam na rozwój wydarzeń
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
http://justin-love-story.blog.onet.pl/
Lola
Zostałaś nominowana do Liebster Award więcej na blogu http://koffyou.blogspot.com/p/blog-page_5.html
OdpowiedzUsuńJa się cieszę niemiłosiernie że są razem! Nareszcie się tego doczekałam! No ale co dalej? :D Mam nadzieję że jak zawsze jakoś zaskoczysz ;P
OdpowiedzUsuńDobrze że go nie zamknęli, może pomoże policji jakoś przymknąć Dragon 'a?
Dobrze że się troszkę otworzył przed Ebony, dowiedziała się co nie co ;) i ten pocałunek w deszczu, no no.... pięknie :D
Czekam na nową ;) ;* <3
Nawet nie wiesz jak się cieszę ze oni są razem. To super że Justin nie dał jej znów kosza tylko sam zrobił krok. Bardzo dobry rozdział. Czekam na następny
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?? już nie mogę się doczekać xd To takie szalone..zdecydowanie szaloneeee
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały w niecały jeden dzień ;)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wreszcie są już parą i mam nadzieję, że będzie im się powodziło :3
ten rozdział jest niesamowity!
nie mogę się doczekać następnego <3
Hej strasznie podoba mi się twój blog dlatego postanowiłam cię nominować do Libster Award :)
OdpowiedzUsuńSzczegół znajdziesz tutaj :
http://justin-bieber-meggie.blogspot.com/2013/05/libster-award.html
http://thisisourdestination.blogspot.com/ zapraszam - opowiadanie o Justinie :) x
OdpowiedzUsuń