środa, 22 maja 2013

15. My girlfriend.





                 Wyszliśmy z balkonu przemoczeni do suchej nitki. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie mogłam się powstrzymać od spoglądania na Justina. Wyglądał tak uroczo, gdy był cały mokry.
- Ściągnij ubrania to może szybciej ci wyschną – zaproponowałam, na co chłopak uśmiechnął się cwanie.
- Mam się rozebrać żebyś mogła patrzeć na mój tors? – odpowiedział śmiejąc się. Prychnęłam i kompletnie nie zwracając na niego uwagi odeszłam, aby wziąć świeże ciuchy z szafy. Czy ja naprawdę zakochałam się w takim dupku? Przewróciłam teatralnie oczami, po czym wyciągnęłam bluzę wkładaną przez głowę oraz jeansy. Gdy odwróciłam się, aby pójść do łazienki moje ciało wpadło wprost na Justina stojącego w samych bokserkach. Speszona nie wiedziałam, co mam zrobić. – Hej, jestem teraz twoim chłopakiem nie musisz się przede mną niczego wstydzić – powiedział uśmiechając się.
- Okej, okej – odpowiedziałam wymijając go, aby skierować się do łazienki.
- Kocham cię – mruknął Bieber opierając się o futrynę. Przyglądał mi się z widocznym zainteresowaniem, podczas gdy ja uporczywie suszyłam suszarką jego mokre spodnie. Nie to, że byłam dla niego nie miła, ale po prostu nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że od teraz byłam jego dziewczyną. To było takie dziwne. – Może zamiast iść jutro do szkoły wybierzemy się na plażę?
- I tak mamy już dużo nieobecnych godzin, nie sądzisz? – zaśmiałam się, po czym wyłączyłam suszarkę i schowałam ją z powrotem do szafki. Rzuciłam w blondyna jego jeansami, lecz chłopak zdążył złapać je w locie.
- To będzie ostatni raz! Od następnego miesiąca będziemy już grzeczni – powiedział wsuwając spodnie na swój tyłek. W między czasie przygryzł seksownie wargę i spojrzał na mnie błagalnie.
- Okej, ale później wieczorem idziemy na domówkę do jakiejś dziewczyny ze szkoły, bo Ivy mnie zmusiła – zaoferowałam, na co on uśmiechnął się szeroko.
- Zapomniałaś wysuszyć mój T-shirt – mruknął obejmując mnie od tyłu w talii. Uśmiechnęłam się pod nosem zauważając, że jego biała koszulka nadal leżała mokra a ja schowałam już suszarkę.
- Racja, to twoje mięśnie mnie tak rozproszyły – odpowiedziałam zadziornie, na co on zaśmiał się cicho. Wyciągnęłam narzędzie z powrotem i zabrałam się do pracy. W tym czasie Justin składał na mojej szyi delikatne pocałunki.

Następnego dnia rano obudziłam się tak jakbym normalnie miała iść do szkoły. Musiałam oszukać rodziców, aby nie dowiedzieli się, że idę w pewnym sensie na wagary z Justinem. Dzisiejszy dzień nie należał do najcieplejszych, lecz pogoda idealnie nadawała się do poleżenia na plaży. Z uśmiechem na ustach zabrałam z szafy luźną bluzkę, jeansy oraz bikini. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, po czym zabrałam się za przygotowanie do wyjścia. Gdy byłam już gotowa zabrałam torbę, którą spakowałam wczoraj, po czym zeszłam na dół. Rodzice i brat już wychodzili, więc spokojnie zaczęłam jeść śniadanie. Gdy dokończyłam kanapkę na moim telefonie pojawiła się wiadomość od Biebera, że czeka na mnie na podjeździe.
- Hej – przywitałam się wsiadając do jego samochodu. Gdy już usiadłam chciałam pocałować go w policzek, lecz blondyn był szybszy i cmoknął mnie w usta jednocześnie uśmiechając się szeroko. Poczułam jak przyjemny prąd przeszedł przez całe moje ciało. Uwierzcie w to lub nie, ale to już drugi dzień, gdy jestem jego dziewczyną.
- Wyspałaś się? Czeka nas szalony dzień – powiedział odjeżdżając spod mojego domu. Zaśmiałam się pod nosem słysząc jego pytanie.
- Nigdy nie wysypiam się, gdy muszę wstać o siódmej rano – odpowiedziałam. Rzuciłam okiem na mojego chłopaka, który jak zwykle prezentował się świetnie. Ubrany był w biały T-shirt na ramiączkach, który pokazywał jego mięśnie, szare dresy oraz białe adidasy.
- Czemu mnie to nie dziwi. Jesteś strasznym śpiochem – zaśmiał się spuszczając swój wzrok z jezdni, aby spojrzeć na mnie.
- Nieprawda! – zaprzeczyłam szybko szturchając go lekko w ramie. Przygryzając wargę rozejrzałam się dookoła. Czarne Camaro zatrzymało się na parkingu Waffle House. Justin widząc moje pytające spojrzenie zaśmiał się pod nosem.
- No, co? Nie zdążyłem zjeść śniadania – wyjaśnił wysiadając z samochodu. Przewróciłam lekko oczami, po czym wybrałam się za nim. Gdy chłopak najadł się już stertą gofrów i kurczaków wybraliśmy się z powrotem w drogę na plażę.
 Rozłożyliśmy ręczniki w zacisznym miejscu, w którym nikt nie mógł nas przyłapać na wagarach. Ściągnęłam ciuchy pozostając jednocześnie w swoim błękitnym bikini. Bieber ściągnął swoja koszulkę, po czym usiadł obok mnie. Rozglądnęłam się po okolicy a po chwili poczułam jak chłopak obejmuje mnie w pasie i zaczyna całować moją szyję.
- Muszę częściej wybierać się z tobą na plażę, bo wyglądasz naprawdę seksownie – szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego rozbawiona.
- Bieber nie pozwalaj sobie – odpowiedziałam karcącym głosem. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej mnie a następnie cmoknął mnie w policzek.
- Jesteś moją dziewczyną, kochanie. Mogę sobie pozwalać na dużo, dużo więcej – mruknął przygryzając dolną wargę. Przewróciłam oczami jednocześnie wzdychając. Położyłam się na ręczniku Justina, ponieważ mój zajmował jego tyłek. Zamknęłam oczy. Nie minęła minuta, gdy ręce blondyna wylądowały na moim ciele.
- Justin… - już miałam go skarcić, gdy w tej samej chwili jego telefon rozdzwonił się, dzięki czemu jego dłonie zajęły się, czym innym.
- Słucham – powiedział do rozmówcy wstając z piasku. Przymrużyłam oczy, aby zauważyć, że chłopak oddala się w kierunku wody najwidoczniej nie chcąc abym słyszała jego rozmowę.
- Coś się stało? – zapytałam, gdy wrócił po kilku minutach widocznie zdenerwowany. Jego zezłoszczone brązowe oczy spojrzały na mnie. Wstałam z przyjemnego ciepłego piasku, dzięki czemu znalazłam się blisko niego.
- Tak mi głupio, ale muszę jechać coś załatwić. Nagła sprawa – wymruczał łapiąc mnie za ręce. – Ale załatwię to jak najszybciej się da i przyjadę do ciebie przed imprezą – obiecał, na co pokiwałam głową twierdząco. Nie mając innego wyjścia zaczęliśmy zbierać się z plaży, na której byliśmy niecałą godzinę. Całe szczęście mój dom był pusty, więc mogłam do niego spokojnie wrócić bez wyjaśniania, dlaczego nie ma mnie teraz na lekcjach.

Justin 

Jechałem w kierunku Tiger Boxing Gim, siłowni, którą zajmował się Hugo zanim trafił do paki. Telefon od chłopaka, który naprawiał mój samochód całkowicie mnie zaskoczył, więc jechałem na miejsce trochę niespokojny. W końcu Randle był bossem pewnego rodzaju gangu a więc mogłem się spodziewać wszystkiego. Po kilkunastu minutach ujrzałem niski żółty budynek z namalowanym czarnym tygrysem. Zaparkowałem na podjeździe, po czym podciągając swoje dresy wysiadłem z wozu.
- Miło cię widzieć Bieber – Michael przywitał się ze mną, gdy wszedłem na zaplecze. Usiedliśmy po przeciwnych stronach starego drewnianego biurka, po czym facet kontynuował. – Nie wiem, od czego zacząć, więc gdybyś czegoś nie zrozumiał po prostu zapytaj.
- Najlepiej zacznij od początku – wtrąciłem kręcąc tyłkiem w niewygodnym fotelu, aby lepiej się w niego wkomponować.
- Jak dobrze wiesz Hugo został zatrzymany na miesiąc, przez co siłownia, ekipa i inne rzeczy zostały niezałatwione. Siłownią zająłem się ja, chłopakami zajmuje się kuzyn Hugo, ale nie mamy człowieka, który wykonałby już dawno planowaną akcję – wyjaśnił, na co westchnąłem. czy on naprawdę zamierzał wmieszać mnie w porachunki Randle? Jeszcze tego mi brakowało.
- Co to ma wspólnego ze mną? – spytałem unosząc jedną brew ku górze, na co na twarzy Michaela pojawił się uśmiech. – Nie mam zamiaru nikogo zabijać, więc ostrzegam za nim mnie w cokolwiek wplączesz.
- Powiem wprost: jakiś czas temu zrobiliśmy mały przekręt, dzięki czemu miała do nas przypłynąć broń z Europy, lecz pewna grupa śmiałych dupków sprzątnęła nasz kontener. Hugo zaplanował napad na nich, lecz teraz nie ma go, kto wykonać. Chcieliśmy go odbić z więzienia, lecz nie jest to opłacalne skoro siedzi tylko miesiąc. Wpędzilibyśmy się jedynie w jeszcze większe kłopoty – wyjaśnił. Uderzałem nerwowo palcami o biurko.
- A ja jestem potrzebny do? – zapytałem z irytacją. Naprawdę miałem już dosyć tego gówna, które otaczało mnie w tym mieście. Było gorzej niż w Atlancie, bo tam wszystko, co robiłem było moim pomysłem, moją decyzją i wyborem. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Wpadłem z deszczu pod rynnę.
- Transportu – powiedział a między nami zapadła cisza. Chłopak patrzył na mnie wyczekująco, podczas gdy ja siedziałem jak głupi zastanawiając się, co mam zrobić. – Wchodzisz w to?

Jechałem autostradą. Czekała mnie długa droga do Ebony zważając na to, iż właśnie byliśmy w trakcie godzin szczytu. Wcześniej odwiedziłem swój dom, aby przebrać się na domówkę, na którą się wybieramy. Skupiony byłem na jezdni jednak wszystkie moje myśli zajęły się tym, co jeszcze los zamierza mi zgotować.

Weszliśmy do skromnego, lecz ogromnego domu. Wszystko było tak jak na prawdziwych domówkach powinno. Czerwone plastikowe kubeczki były wszędzie, przez co można było dostać oczopląsu od ich nadmiaru, to samo było z ludźmi znajdującymi się w każdym rogu. Złapałem Ebony za rękę i przyciągnąłem ją do mnie abyśmy się nigdzie nie rozdzielili. Doszliśmy do ogromnego drewnianego stołu, na którym znajdowały się wszystkie napoje oraz alkohole. Nie pytając szatynki o zdanie, gdy ona rozglądała się w poszukiwaniu przyjaciółki otworzyłem nam dwa piwa. Podałem jej jedno, po czym od tyłu objąłem ją w talii jednocześnie biorąc łyk złotego trunku. Po dzisiejszym dniu właśnie tego było mi trzeba – piwa. Sunąłem wzrokiem po obszarze, który nas otaczał a mój wzrok przedzierał się przez tuzin roznegliżowanych dziewczyn. Wszystkie seksownie kołysały biodrami w rytm muzyki. Ebony wcale nie była gorsza. Krótkie jeansowe spodenki podkreślały jej pośladki, które aktualnie lekko opierały się o moje krocze, do tego miała na sobie czarną obcisłą bluzkę na krótki rękaw. Cmoknąłem ja ustami w szyję i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że brązowooka rozmawia z Ivy. Nie przeszkadzając im nalałem sobie wódki do kubka, po czym stałem tam dalej obserwując resztę towarzystwa. W ten sposób wypiłem dwa, trzy może cztery czerwone kubeczki wódki. W końcu przyjaciółka Ebony sobie poszła a ta odwróciła się i oplotła ręce na mojej szyi.
- Jesteś już pijany – szepnęła mi do ucha, na co zaśmiałem się pod nosem.
- Nieprawda – prychnąłem łapiąc ją za tyłek. Dziewczyna spojrzała na mnie wyraźnie zirytowana.
- Ostatnio pozwalasz sobie na zbyt wiele – mruknęła pod nosem, lecz było to na tyle wyraźne abym usłyszał. Może po alkoholu nie należałem do najinteligentniejszych osób oraz zachowywałem się jak dupek, lecz nadal potrafiłem, choć trochę myśleć.
- Może to, dlatego że jestem twoim chłopakiem? – odpowiedziałem unosząc pytająco brew ku górze a na moje usta wkradł się uśmiech. Przeniosłem swoje ręce z jej tyłka na biodra, po czym pocałowałem ją namiętnie w usta. – A to dopiero początek kochanie – dodałem po skończonych namiętnościach.
- W ogóle nadal nie wiem, dlaczego wylądowałeś na komisariacie a jako że jesteś moim chłopakiem – zatrzymała się cytując moje słowa. – to chciałabym wiedzieć.
- To nie czas i miejsce na takie wyjaśnienia – odparłem łapiąc jej rękę jednocześnie w drugiej trzymając alkohol, po czym wyszliśmy na parkiet, ponieważ w miejscu, w którym przed sekundą staliśmy cały czas ktoś się kręcił, aby skorzystać z zasobów stolika z procentami. Akurat z głośników puszczona została jakaś wolna melodia a więc wtulając się lekko w siebie kręciliśmy się w rytm piosenki.
- Odbijany! – krzyknął jakiś chłopak po kilku minutach naszego tańca próbując się wepchać pomiędzy mnie a Ebony.
- Spierdalaj – syknąłem a gdy nie ustępował złapałem go za tył koszulki odciągnąłem od MOJEJ DZIEWCZYNY. Chłopak wylądował na podłodze a ja poczułem na swojej ręce drobną dłoń szatynki. Wokół nas zrobiło się zamieszanie.
- Stary wyluzuj, chciałem tylko zatańczyć z tą ślicznotką! – koleś nie dawał za wygraną i po chwili stał przede mną kłócąc się. Musiał być naprawdę wstawiony, choć tak bardzo nie było tego po nim widać.
- Justin daruj sobie – usłyszałem głos Ebony, gdy moje ręce zacisnęły się ze złości w pięści. Alkohol w mojej krwi również zaczynał robić swoje. Bez zastanowienia moja prawa pięść wylądowała na twarzy bruneta, gdy ten nie przestawał działać mi na nerwy.


~*~

Nie było mnie tu 18 dni, czyli ponad dwa tygodnie. A przez ten czas wydarzyło się naprawdę wiele. Zaczynając od pilnej nauki, po zepsutym laptopie kończąc na totalnym braku weny i zapału do pisania. Jest mi strasznie przykro, że tyle to trwało w dodatku przychodzę do Was z marnym rozdziałem. Przepraszam :(
Jeżeli doszły nowe osoby, które chciałyby być informowane - zostawiajcie namiar na siebie w komentarzach. 
+ szykuję dla Was pewnego rodzaju niespodziankę!

Co sądzicie o rozdziale? Zostawcie po sobie jakiś ślad! :*

17 komentarzy:

  1. Super rozdział;) Justin znowu pakuje się w kłopoty, to teraz pewnie przez tą bójkę pokłócą się. Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nooo faaajny rozdział!:D i dobrze że dodałaś ;D zawsze coś:D
    ciekawa jestem co dalej tam z nimi bedzie;d pisz pisz Dominiczka<3
    loooofloflof

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajefajny rozdział ,Justin znowu nie grzeczny.Jak dla mnie ten rozdział jest fajny,a i rozumiem Cię z tą nauką ,no ale cóż to jest przyszłość ... Wkl każdym razie weny życzę i czekam na nn ! : p

    OdpowiedzUsuń
  4. sjdjdjdeifjeuyetr CUDO! ♥
    @juliaa210

    OdpowiedzUsuń
  5. Super . Ciesze sie że jesteś. ;) czekam na następny . dawaj dalej .! POZDRO . ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDOWNY! CZEKAM NA NASTĘPNY! XX

    OdpowiedzUsuń
  7. Wróciłam po długiej nieobecności, przeczytałam całe opowiadanie i naprawdę bardzo mi się spodobało :) Justin w tej postaci podbił moje serce - niegrzeczny chłopiec ale kochany i opiekuńczy kiedy trzeba :D Mam nadzieję, że wyplącze się z tego wszystkiego i nie zgodzi się pomóc Michaelowi w tym przekręcie. W ogóle niech da sobie spokój z Hugo i skupi się tylko na Ebony :D
    Możesz informować mnie o nowych rozdziałach na gg? [12681820 - na wypadek jakbyś nie miała :D]
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny.. Czekam na next. *.*
    @landelle98 was @biebergirl_001

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo ciekawa jaka niespodzianka. Zdziwiło mnie zachowanie Justina. Niech się trochę opanuje. Jednak zastanawiam się nad tą całą akcją.. bo w sumie nie wiem.. Rozdział jest interesujący i bardzo fajny :D Jestem ciekawa co wymyślisz na następne rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Justin nieźle sobie pozwala :P a jak sam stwierdził to dopiero poczatek, oby tylko nie przesadził do tego stopnia że dostanie od Ebony po pysku :P
    Widzę że kolejne kłopoty mu sie szykują, nawet nie myślałam ze to takie sprawy jak broń! A więc wielki + za zaskoczenie :)
    Oby wlał temu kolesiowi, to nie wiejskie wesele by sie bawić w odbijane.
    Czekam na ta niespodziankę! I nowa notke :) :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie no genialny rozdzial! Juz jestem ciekawa nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny :* Trafiłam na twojego bloga przypadkowo i ciesze się z tego, bo jest niesamowity i bardzo mi się podoba :) Zaciekawiłaś mnie :*

    http://darkhopeofloveandpain.blogspot.com ZAPRASZAM DO MNIE GDZIE POJAWIŁ SIĘ JUŻ 1 ROZDZIAŁ :) Jeżeli mozesz to wpadnij to dla mnie bardzo ważne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest zajebisty. Nie lubię niespodzianek.NO EJ. dodaj szybko rozdział bo mnie ciekawość zżera. @BlueBelieber6

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś mnie informować na tt? @BlueBelieber6

      Usuń
  15. Jezu, to jest takie suhgusghusghu *_* /turn_to_light

    OdpowiedzUsuń