Była osiemnasta trzydzieści a ja siedziałam zdenerwowana w
kuchni. Zostały niecałe dwie godziny do spotkania z 'tajemniczym prześladowcą'
a ja naprawdę nie byłam na nie gotowa. Z drugiej strony nie wierzyłam w
zawartość tego całego listu, który wczoraj dostałam - dopiero spotkanie z jego
autorem umożliwiłoby mi rozważenie jego prawdziwości.
Bałam się tego spotkania, ponieważ po prostu czułam, że
zmieni ono moje życie ze względu na to, iż Justin był dla mnie naprawdę ważny.
A propos Justina - nie widziałam się z nim od wczoraj,
ponieważ dzisiaj załatwiał 'ważne sprawy na mieście'. Wzdychając głośno,
odeszłam od stołu i nalałam sobie wody. Upiłam duży łyk, podczas gdy do
pomieszczenia weszła moja mama. Nie chcąc z nią rozmawiać jak gdyby nigdy nic
poszłam na górę do swojego pokoju.
Spakowałam torbę leżącą na biurku oraz założyłam buty. Na
zegarku dochodziła dziewiętnasta, więc postanowiłam już wyjść zważywszy na to,
iż droga do Waffle House zajmowała autobusem prawie dwadzieścia minut a ja
chciałam mieć jeszcze czas na ułożenie wszystkich myśli przed spotkaniem.
Gdy dotarłam na miejsce nawet nie wiedziałam, do którego ze
stolików mam się udać. Stałam przy drzwiach wejściowych przez kilka minut
dopóki czyjaś ręka nie spoczęła na mojej talii, na co odskoczyłam wystraszona.
Kilka centymetrów przede mną znalazł się czyjś tors. Uniosłam wzrok do góry i
ujrzałam twarz Bomera. Zamarłam, gdy pierwszą myślą, jaka przytoczyła się do
mojej głowy było to, że to on może być moim 'tajemniczym prześladowcą'.
- Przepraszam, czekam na kogoś - wyjaśniłam odsuwając się,
ponieważ może chłopak nie miał jak przejść a ja blokowałam mu drogę, lecz ten
zaśmiał się i nawet nie drgnął o minimetr. Już wyobrażam sobie minę Justina
gdyby ten dowiedział się, z kim właśnie rozmawiam.
- To na mnie czekasz kochanie - uśmiechnął się jak gdyby
nigdy nic, po czym skinął głową abym poszła za nim. Jaka ja byłam głupia.
Przecież mogłam domyślić się, że tylko wróg Justina, który chce go upokorzyć i
zniszczyć byłby zdolny do pisania takich rzeczy, lecz z drugiej strony byłam
naprawdę ciekawa czy ta cała przeszłość mojego chłopaka była prawdą, którą ten
przede mną ukrywał. A więc decydując się szybko postanowiłam zająć miejsce przy
stoliku na przeciwko szatyna.
- Chcę dowodów - powiedziałam nie owijając w bawełnę.
Chciałam jak najszybciej stąd wyjść i uciec od tego człowieka jak najdalej. Bóg
wie, do czego był zdolny.
- Chcesz wiedzieć skąd wiem o tym wszystkim? Proste. Zanim
Bieber zjawił się w LA dostałem pełno informacji o nim, wszystkie sprawdzone,
od gangów, od przyjaciół - odpowiedział. Czułam się skrępowana czując cały czas
jego przeszywający wzrok na swoim ciele. Nawet nie byłam zdolna do racjonalnego
myślenia.
- Nie ważne, powiedzmy, że Ci uwierzyłam tylko w takim razie,
dlaczego stwierdziłeś, że powinnam o tym wszystkim wiedzieć? Co Ci w ogóle do
tego? Dlaczego wtrącasz się w moje życie? Czy naprawdę będziesz szczęśliwy
sprawiając krzywdę kolejnej osobie?! - warknęłam zdenerwowana a on nie
odpowiadając wstał od stolika.
- Chcesz coś do picia? - zapytał kierując się w stronę kasy.
Pokiwałam głową przecząco. Biorąc mój telefon do rąk westchnęłam. Skoro to była
prawda to, dlaczego Justin mi o tym nie powiedział? Nie ufał mi? Bał się, że go
zostawię? W sumie powinnam się domyślić, że nie był grzecznym chłopcem
zważywszy na jego miłość do wyścigów samochodowych, co prawdę mówiąc było
cholernie niebezpiecznie a ja się do tej pory tym nie przejmowałam. Dlaczego otworzyłam
oczy na niektóre sprawy dopiero, gdy ktoś próbował zniszczyć moje życie? Czy to
znaczy, że do tej pory nie martwiłam się o swojego chłopaka?
- Mógłbyś się pośpieszyć? Jest późno a ja nie mam zamiaru
spędzić tu całej nocy - jęknęłam, gdy chłopak wrócił i w ciszy popijał kawę. W
tym momencie byłam naprawdę zirytowana i zła.
- Kochanie uspokój się - odparł, na co miałam ochotę go
uderzyć. Ostatnimi dni byłam naprawdę agresywna.
- Nie jestem Twoim kochaniem i nigdy nie będę! Co ty w ogóle
sobie wyobrażasz!? - krzyknęłam, na co on posłał mi karcące spojrzenie, gdy
kilka osób spojrzało na nas zaciekawione.
- Uspokój się - syknął kładąc swoją dłoń na mojej, gdy
nerwowo stukałam w stolik. Wyrwałam swoją rękę spod jego, na co brunet pokiwał
głową zirytowany. - Przecież nic Ci nie zrobię, nie jestem potworem.
- Jesteś - odpowiedziałam. - Zmuszasz ludzi, aby robili to,
czego ty pragniesz, masz gang, zabijasz, handlujesz bronią. Myślisz, że
jestem głupia i nie wiem, kim jesteś? Jesteś Dragon, najgorszy potwór w Los
Angeles.
- W porównaniu do Twojego chłopaka jestem pierdolonym
aniołkiem - warknął. - Możesz mówić i myśleć, co chcesz, ale jedyne, co chce Ci
pokazać to, to, że Bieber nie jest tym, za kogo się podaje. On Cię okłamuje i
może w każdej chwili skrzywdzić.
- Ale on mnie nie okłamuje! Przecież wiedziałam o wyścigach
a to, co działo się w Atlancie to przeszłość, zamknięty rozdział!
- Jakiś czas temu Twój chłoptaś był kierowcą ludzi z gangu
Hugo, którzy odbili broń i zabili mojego najważniejszego człowieka, po czym
uciekli z Justinem na czele, bo bali się, że ich kurwa zabije, rozumiesz? To,
dlatego zniknął, to, dlatego się do Ciebie nie odzywał! - krzyknął. W tym
momencie złość była naprawdę widoczna na jego twarzy a ja byłam przerażona. -
Czy powiedział Ci gdzie teraz jest? - zapytał a jego intensywne spojrzenie
lustrowało moją twarz.
- Nie - mruknęłam spuszczając wzrok na swoje dłonie, które
spoczywały na stole.
- Zapewne odebrał Hugo z więzienia i teraz świętuje na
imprezie, którą zorganizowali ludzie Hugo - powiedział. W kącikach moich oczu
zaczęły zbierać się łzy. Czułam się oszukana, zawiedziona, wykorzystana. Czy ja
naprawdę nie znałam mojego chłopaka? Te wszystkie historie, one nie mogły być o
moim Justinie. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Byłam bezsilna. To
wszystko nie miało sensu. W tym samym momencie poczułam jak dwa palce chwytają
moją brodę i unoszą moją twarz ku górze. Wstałam z miejsca i zostawiając
wszystkie swoje rzeczy szybkim tempem udałam się do toalety. Weszłam do środka
i zamknęłam się w jednej z kabin, po czym zaczęłam cicho szlochać.
To wszystko mnie przerosło. Naprawdę. Spojrzałam przez łzy
na zegarek, który znajdował się na moim nadgarstku, aby odczytać, iż zbliża się
już dwudziesta druga, co oznacza, że niedługo zamykają lokal. Ale nie to jest
teraz ważne.
- Ebony - usłyszałam za drzwiami kabiny.
- Daj mi spokój, to wszystko przez Ciebie! Czy nie mogłam po
prostu nadal żyć bez świadomości, że życie mojego chłopaka to bagno?! - krzyknęłam
z irytacją. Wstałam i mocno szarpiąc otworzyłam drzwi. W jednej chwili łzy
przestały lecieć po moich policzkach a ja kipiałam złością. - Dlaczego tak
bardzo zależało Ci na tym abym się o tym wszystkim dowiedziała?!
- Bo mi na Tobie zależy! - warknął opierając dłonie po oby
dwóch stronach mojej głowy na framudze drzwi. - Od dawna miałem Cię na oku,
było w Tobie to coś, coś innego, co zwracało na Ciebie moją uwagę. Nikt nie
mógł Cię dotknąć, bo chciałem abyś była moja, lecz wtedy w mieście zjawił się
Bieber. Zaczęłaś się z nim spotykać a ja... Byłem zły i przede wszystkim
bezsilny - westchnął, po czym kontynuował. -
Lecz teraz wiem, że on naprawdę na Ciebie nie zasługuje. On
Cię krzywdzi, oszukuje. A ze mną będziesz miała wszystko Ebony... - dodał, po
czym chwytając moją twarz w swoje dłonie złożył na moich ustach pocałunek.
~*~
Wesołych Świąt!
Chciałabym życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze. Dużo prezentów, spełnienia marzeń i wszystkiego czego sobie zapragniecie x
PS nie mam dostępu do swojego laptopa, więc przepraszam jeżeli nie wszyscy zostaną poinformowani o rozdziale.
Wow jak weszlam na tego bloga to az przetarlam oczy z wrazenia ze jest nn *__-
OdpowiedzUsuńwow jaki obrót spraw, nie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńnaprawdę stęskniłam się za tym blogiem i cieszę się że dodałaś rozdział akurat przed świętami.
kc @rok_m♥
Wooow :-o no to jestem ciekawa co na to Justin :-o
OdpowiedzUsuńWOW przyznaje że takiego "ruszenia" sprawa oraz akcji się nie spodziewałam jedno wielkie WOW i szacunek. Powodzenia w dalszej pracy oraz Wesołych Świąt xx
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takie obrotu sytuacji. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany na http://nominacje-collisionff.blogspot.com/2013/12/nominacja-4-belieber.html ZAPRASZAM!
OdpowiedzUsuńTak tak tak! Jest rozdział! Jest CUDOWNY! Bardzo bardzo dziekuję za pisanie tego opowiadania <3 czekam na następny! Kocham Cię <
OdpowiedzUsuń@JustenAkaMyLove
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa jest rozdział. Cudowny ! <3
OdpowiedzUsuńJak Justin sie o tym dowie to będzie masakra ;o świetny rozdział , czekam na kolejny ;3
OdpowiedzUsuńJEST ROZDZIAL! Super jak zawsze :)) dziekuje, ze piszesz :*
OdpowiedzUsuńO JA PIERDOLE CO SIĘ WŁAŚNIE STAŁO CZY ON NAPRAWDĘ JA POCAŁOWAŁ NIE MOŻE UWIERZYĆ JEZU JAK ON DO CHOLERY MÓGŁ..? DZISIAJ (WCZORAJ) TRAFIŁAM NA TWOJEGO BLOGA I CZYTAŁAM GO AŻ DO TERAZ. TO JEST ŚWIETNE. WOW NAPRAWDĘ NIE MOŻE UWIERZYĆ W TO CO SIĘ STAŁO MAM NADZIEJĘ ŻE NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ NIE DŁUGO. UZALEŻNIŁAM SIĘ OD TEGO XD
OdpowiedzUsuń